Pandemia koronawirusa wywołała w wielu państwach chaos organizacyjny i decyzyjny. Rządy, które doszły do władzy dzięki przekupowaniu wyborców polegającym na rozdawnictwie różnych profitów nie są w stanie sprostać problemom jakie stworzyła pandemia. Walczą z nią jak potrafią. Najczęściej propagandą i manipulowaniem danymi. Pojawia się polowanie na winnych aby skonsolidować, chociaż chwilowo, elektorat. Najlepiej widać to w USA.
Sprawdzone wytyczne gen. Jaruzelskiego
W Polsce do walki z pandemią wprzęgnięto sprawdzone metody ze stanu wojennego w 1981 roku. Wytyczne wprowadzone wówczas przez juntę Jaruzelskiego polegały na trzech filarach. Skupienie władzy w jednym ręku, wprowadzenie cenzury mediów i szukanie wspólnego wroga ludu.
Rząd PiS demokrację i praworządność niszczy w Polsce od 2015 roku. Zniszczono trójpodział władzy, a całą władzę w Polsce sprawuje jeden człowiek z Nowogrodzkiej. Polacy za 500 zł sprzedali demokrację i praworządność. Teraz w maju 2020 roku bezkarnie niszczą ostatni bastion niepodległości jakim był Sąd Najwyższy. Nieco gorzej poszło PiS-owi z mediami. Atak na ostatnią niezależną stację telewizyjną - TVN nie udał się bo amerykański właściciel Discovery znalazł obrońcę w postaci Pani ambasador USA w Polsce. Z powodzeniem realizowana za to jest segregacja rasowa polskiego społeczeństwa, polegającą na definiowaniu gorszego sortu, do którego zaliczono personel medyczny, sędziów i opozycję z senatem na czele. Będąc w początkowym okresie głównym dystrybutorem środków medycznych rząd łaskawie dostarczał je tam, gdzie chciał, w jakości jaką uważał za stosowne.
Medycy jako gorszy sort?
Zabijanie posłańców złych wiadomości to stara metoda prowadzenia polityki sukcesu za wszelką cenę. Tak działo się w Chinach od początku epidemii. Cenzurowano wszelkie dane publikowane przez lekarzy z Wuhan, w końcu pozwolono niepokornym medykom umierać. Jednym z pierwszych był dyrektor szpitala Wuchang w Wuhan – dr Liu Zhiming. W Polsce rząd PiS w jednym z pierwszych zarządzeń przyznał sobie wyłączność na dystrybucję środków ochrony i testów badających zachorowalność. Nawet WOŚP chciano zmusić by dystrybuowane przez nich środki ochrony osobistej dano do dyspozycji ministerstwa zdrowia, by to ono nimi "zarządzano". Początkowo rząd wyznaczył stacjom sanepidu wyłączne prawo do kierowania osób na badania stwierdzające zakażenie COVID 19. W ten sposób od początku mógł w pełni kontrolować statystykę zachorowalności i wyznaczać grupy społeczne, które zasługują na darmowe testy. Nawet teraz w maju gdy pojawiły się testy komercyjne by je uznać ministerstwo żąda 2/3 wykonywania darmowych testów z woli ministerstwa. Inaczej testy są "niewiarygodne".
Równolegle ministerstwo zdrowia uruchomiono działania propagandowe polegające na bagatelizowaniu zagrożenia epidemią (styczeń 2020), skutkiem chorowania (luty 2020), w końcu ochroną przeciw zarazie w postaci maseczek (marzec 2020). Jednocześnie ten sam resort kupuje od jednodniowej firmy maseczki za cenę 20 krotnie wyższą niż cena rynkowa, a bawiący się kampanią prezydencką Pan Duda wita na lotnisku samolot z nienadającymi się do niczego maseczkami. Potem dowiemy się, że kupiono te śmieci bo jednodniowa firma sprzedająca maseczki "nie chciała zaliczki". Również to, że nie nadają się do niczego wyszło na jaw dopiero w maju, w dwa miesiące po ich kupnie. Ile z tych maseczek trafiło do DPS-ów? Ile osób zaraziło się przez maseczki kupione przez ministerstwo zdrowia?
Bałagan w ministerstwie zdrowia najlepiej obrazuje wypowiedź ministra o "malejącej liczbie zachorowań, która rośnie", czy majowy rekord jednodniowych zachorowań w ilości 600 osób, którego następnego dnia nieudolnie dementowano.
Rola drobnych producentów pierwszych dniach epidemii
W tym samym czasie, gdy rząd trwoni państwowe pieniądze kupując wyroby maseczkopodobne od "swoich" polscy producenci stają się głównym zaopatrzeniowcem w maseczki ochronne. Szyją je miliony szwaczek i amatorów krawiectwa. Dzięki temu ministerstwo zdrowia może zmienić swoje podejście do maseczek i tak jak jest to na całym świecie wprowadza obowiązek zakładania maseczek w Polsce. Co ciekawe polskie maseczki w większości trafiają na do szpitali i DPS-ów za darmo. Również na wolnym rynku są są sprzedawane za ułamek kwoty jaką zapłaciło ministerstwo zdrowia. To jedna z pomocy polskich przedsiębiorców w odzewie na fikcyjną "tarczę antykryzysową", o której coraz głośniej. Trzeba też zaznaczyć odważną postawę Owsiaka, który nie ugiął się pod szantażem opodatkowania jego transportów środków ochrony służby medycznej, które miały trafić w ręce rządu zamiast do szpitali. Wkrótce dowiadujemy się że do liczącego 2 tys. mieszkańców Watykanu prezydent Duda wysłał 735 tys. masek, 10 tys. kombinezonów. W tym samy czasie właśnie w DPS-ach umierali ludzie.
Taniej zamknąć ludzi w domach niż badać
Od początku pandemii prowadzona jest w zasada zamykania ludzi w domach. Każde podejrzenie choroby kończy się stygmatyzowaniem ofiar kwarantanną. W efekcie wiele milionów Polaków zdrowych i chorych trafia do aresztu domowego. Bez jakiejkolwiek pomocy i środków do życia. Nie wychodź z domu, monitoruj temperaturę. Jak masz temperaturę dzwoń do sanepidu, na numer do którego nikt się nie może dodzwonić, o czym mówił niedawno jeden z górników. W efekcie ludzie błąkają się od szpitala do szpitala, na końcu nawet karetki z chorymi są odsyłane od placówki do placówki. Wszytko dlatego, że rząd wprowadził szpitale jednoimienne, które najpierw muszą nauczyć się przyjmowania osób zarażonych, a pozostałe szpitale ciągle nie mają sprzętu do ochrony osobistej. W efekcie na podstawie zarządzeń wojewodów dochodzi do masowych zarażeń służby medycznej w szpitalach.
W dalszym ciągu obowiązuje (również lekarzy) zasada lepiej izolować niż zbadać. Oprócz kwarantanny lekarzy, rząd wpada na pomysł z ograniczenia medykom możliwości ilości miejsc pracy w różnych placówkach medycznych. W efekcie dochodzi do dalszego paraliżu służby zdrowia mimo, że liczba zakażonych jest ciągle jest niewielka. Po tym jak zamykane są szpitale rząd łaskawie wprowadza możliwość jednorazowego badania personelu medycznego w "uzasadnionych przypadkach", jednocześnie odmawia by to były stałe badania zapobiegające rozprzestrzenianiu się zarazy. Jednocześnie jako gorszemu sortowi zamyka się usta medykom i .. listonoszom, by nie wypowiadali się w mediach. Rusza też zorganizowany hejt mający na celu poniżanie służb medycznych.
Hospicja i DPS-y
Brak środków ochrony osobistej daje wkrótce możliwość niepohamowanego rozwoju zarazy w hospicjach i DPS-ach. Opiekunowie w tych placówkach muszą swoich podopiecznych osobiście karmić, przewijać, myć. To nie jest miejsce pracy zdalnej. Tam nie da się pracować z zachowaniem dystansu. Brak środków ochrony osobistej i obowiązkowych, cyklicznych testów pracowników DPS-ów jest w tym samym co we Włoszech brak dostępu do respiratorów dla osób starszych. Przy czym w Polsce ministerstwo zdrowia robiło to z czystej kalkulacji finansowej i politycznej. Dodatkowo przepisy "pomocowe" tarczy antykryzysowej bezpośrednio wpływają na obniżenie pensji personelu poniżej wynagrodzenia minimalnego. Zmuszania ich do pracy dłużej niż ich fizyczna możliwość. Dodajmy, że średnia wieku opiekunów jest powyżej 53 lat. Są w grupie ryzyka mając choroby współistniejące. W efekcie personel medyczny nie dość, że za własne pieniądze musi kupować środki ochrony osobistej, ma dodatkowo obniżoną pensję i pozbawiono ich jeszcze możliwości dodatkowej pracy w różnych placówkach medycznych.
Dochodzi do tego, że padający ze zmęczenia, źle wynagradzani i pozbawieni środków ochrony osobistej opiekunowie medyczni zaczynają chorować, a nawet umierają. Część z nich bojąc się o swoje życie odchodzi od łóżek swoich podopiecznych co oczywiście uaktywnia Pana Ziobrę. Doświadczonego specjalistę od ataków na personel medyczny. Straszy pracowników medycznych prokuratorem i więzieniem. W mediach publicznych i internecie pojawia się fala hejtu skierowana przeciw lekarzom, ratownikom medycznym, pielęgniarkom. Dewastowane są ich samochody, zastrasza się ich w miejscach zamieszkania, zmuszając do wyprowadzenia. Plebs ma wreszcie swój gorszy sort, który można dowolnie atakować.
Wśród ofiar braku badań na obecność koronawirusa masowo stają się pensjonariusze domów opieki, personel obsługi, w końcu siostry zakonne i księża. Ministerstwo zdrowia informuje, że mogą robić 20 tys. testów, ale robią w tym czasie zaledwie 7 tys. Jednocześnie by poprawić wizerunek propagandowy minister dodaje się, że źródłem braku testów na koronawirusa są lekarze. W ten sposób po raz kolejny za wszystko wini się tych co są w pierwszej linii w walce z koronawirusem.
Lekarze w kamasze
Mimo, że władza ma dobry humor i nie wprowadza stanu nadzwyczajnego, (który ustawowo reguluje prawnie taki stan epidemiczny) traktuje pracowników medycznych jak darmowych niewolników, którymi może dowolnie sterować. Wojewodowie wprowadzają ukazy pracy. Pielęgniarki mają porzucać chorych w jednym szpitalu by pracować w innym, mają pozostawiać bez opieki kilkuletnie dzieci, albo ryzykować życiem, gdy mają choroby współistniejące. Jednocześnie w dalszym ciągu brak jest obowiązkowych cyklicznych badań personelu medycznego i zabezpieczenia środków ochrony osobistej.
Epidemia na Śląsku
Przykładem chaosu państwa jest rozwój epidemii koronawirusa na Śląsku. W dniu 27 marca 2020 roku został zdymisjonowany minister zajmujący się polskim górnictwem. Pan Adam Gawęda został wyrzucony z pracy po tym jak przygotował szereg zaleceń i zmian jakie w związku z koronawirusem powinny być wprowadzone w kopalniach. W efekcie jego rolę przejął Pan Sasin, który wkrótce zmienił zabawki i zajął się wyborami, a dokładniej plebiscytem pocztowym. W kopalniach jak w pozostałych działach gospodarki zapanował chaos i anarchia. Należałoby przybliżyć specyfikę tej pracy. O ile duża liczba górników na co dzień pracuje w maskach to w ciasnych klatkach zwanych szolami przemieszczają się codziennie do pracy. Bezpieczeństwo epidemiczne nie jest zabezpieczone w szatniach i łaźniach. To samo jest w wyrobiskach, gdzie jest ciasno i duszno.
Tam ciężko jest zachować dystans. Prawie tak samo ciężko jak w DPS-ach. Jednak górnicy to wyższy sort niż opiekunowie medyczni, czy seniorzy. Z ich głosem liczy się rząd wiec dość szybko zaangażowano wszystkie siły by prewencyjnie zdiagnozować górników i co dziwne nawet ich rodziny. Szybko okazało się, że wraz z przeprowadzeniem większej liczby testów lawinowo zaczęła rosnąć liczba zarażonych koronawirusem. Miejscami co trzeci zbadany ma wynik pozytywny. Na szczęście zazwyczaj przebiegają chorobę bezobjawowo.
Odmrażanie gospodarki wolnorynkowej
Odmrażanie gospodarki wolnorynkowej w Europie zaczęło następować w kwietniu. Ma ono różny zakres w zależności od kraju i rejonu. W Polsce można zauważyć korelację decyzji dotyczących luzowania obostrzeń z terminem plebiscytu pocztowego ustalonego na 10 maja. By ograniczyć kampanię wyborczą kandydatów, którzy nie mają dostępu do mediów państwowych, jak również uniemożliwić przeprowadzanie masowych protestów do 10 maja utrzymywano dość ścisłą kontrolę zachowań ludności w miejscach publicznych. Teraz, gdy sejm uchwalił wybory hybrydowe na koniec czerwca powinna zmienić się narracja w tym zakresie i od 18 maja rząd wprowadza kolejne etapy luzowania gospodarki. W pierwszym kroku odwilży pozwolono nam chodzić do lasu. Potem otworzono galerie handlowe i zezwolono na wznowienie pracy przez przedszkola. Przykład otwarcia przedszkoli to niezwykle ciekawe posunięcie.
Rzad bardziej boi się integracji studentów i licealistów niż maluchów korzystających ze wspólnych zabawek. Widać w tym z pewnością działania wymierzone w ograniczenie ewentualnych protestów osób niezadowolonych z działań rządu, chociażby w sądownictwie czy w zakresie "tarcz antykryzysowych, których realizacje pozostawiają wiele do życzenia. Dopiero pod koniec mają rozpocząć się zajęcia w szkołach na zasadach dobrowolnych konsultacji w realu.
Sterowanie wolnością obywatelską
Pokusa dotycząca możliwością sterowania wolnością obywatelską Polaków jest bardzo charakterystyczna dla PiS. Dzisiejsza policja w znacznym stopniu przypomina oddziały ZOMO z lat osiemdziesiątych. Również to, że patrole składają się z policjanta i wojskowego. Do niedawna biegali oni po parkach i lasach wyłapując spacerowiczów. Dawali mandaty kierowcom MPK za to, że nie policzyli pasażerów. Ustawiali się przy myjniach samochodowych by karać kierowców za to, że dbają o wygląd swojego auta, a przecież mogą jeździć brudnym autem (w niektórych krajach właśnie za to dostaje sie mandat). Władza dała policji uprawnienia do decyzji ostatecznych w karaniu ludności z czego chętnie korzystają. Gdy 10 maja w jednym z niewielkich parków zauważyłem 6 radiowozów z "obsługą" wyposażoną w granaty hukowe i broń długą ciężko nie można było odnieść wrażenia, że brakuje jedynie czołgów i wozów z armatkami wodnymi. W ten sposób kiedyś i dziś władza zastrasza społeczeństwo pokazując mu należne miejsce w szeregu wyznaczone przez jedynie słuszną partię. Z jednej strony pozwala otwierać się myjniom samochodowym, z drugiej stawia policjanta, który na tym zarabia kasę w formie mandatów. To samo dotyczy sklepów, czy punktów usługowych. Otwarta kwiaciarnia jest wspaniałym źródłem mandatów dla współczesnych ZOMO-wców polujących na osoby poniżej 65 lat, które chcą dokonać przestępstwa w postaci kupna kwiatka w godzinach miedzy 10, a 12. Jednocześnie nikt nie ściga przestępstw dokonywanych w innych miejscach. Wiceminister zdrowia, który stanął pod ścianą po publikacjach prasowych dotyczących maseczek długo nie potrafił złożyć doniesienia do prokuratury, a ona z urzędu nic nie robi. Zresztą i tak potrafi umarzać niewygodne sprawy w czasie 3 godzin.
Przywracanie normalności
Zamknięcie społeczeństwa w domach na okres dwu miesięcy doprowadził do znacznych zmian w psychice ludzi. Kieruje nami strach i brak zaufania do innych. Tego nie da się znieść rozluźnieniem wprowadzanym przez prezesa rady ministrów. Poza tym odmrażanie gospodarki przy wzroście zachorowań na koronawirusa przypomina lot kamikadze. Przekonali się o tym najlepiej Niemcy. Otwarcie galerii handlowych nie przyniosło przełomu w sytuacji finansowej osób prowadzących działalność gospodarczą. W dalszym ciągu brak jest też finansowej pomocy państwa chociaż premier ogłosił 13 maja, że setki miliardów złotych dano przedsiębiorcom na ratowanie miejsc pracy. Nawet zauważył masowe wpisy z podziękowaniami w internecie. To dowodzi, że metody kreowania alternatywnej rzeczywistości przez rzad PiS nie zmieniły się. Zamiast dawać pieniądze przedsiębiorcom na ratowanie gospodarki, zatrudnia się płatnych hejterów by pisali na forach peany pochwalne na cześć jedynie słusznej partii. By uwiarygodnić jej przewodnią rolę w narodzie.
Przedsiębiorcy nie mogą w nieskończoność dokładać do interesu. Pracować dla idei.
Oczywiście wszyscy szukamy obniżki kosztów, ale jest to działanie bez perspektywy wzrostu.
Chaos w ordynacji podatkowej
Mimo, że
przedsiębiorcy i osoby prowadzące własną działalność gospodarczą swoimi
podatkami utrzymują państwo Polskie, rządzący ciągle traktują ich jako
drugi sort. Pisane na kolanie, głosowane nocami ustawy zwane "tarczami
antykryzysowymi" oprócz walorów propagandowych nie przedstawiają żadnych
wartości. Wypełniliśmy stosowne wnioski według instrukcji ZUS
i ... nic. Konia z rzędem komuś kto znajdzie osobę, która dostała
jakąkolwiek pomoc od państwa. Z resztą same przepisy są sprzeczne i
chaotyczne. Bezzwrotna pożyczka miała wynosić 2000 zł, potem 5000 zł.
Miała dotyczyć wszystkich, którym spadł dochód, potem przychód, na
koniec wrzucono w to nawet nowo powstałe firmy, pewnie te jednodniowe,
przyjaciół króliczka.
Zwolnienie z ZUS miało dotyczyć
wszystkie osoby prowadzące działalność gospodarczą. To obiecał nam Pan
Duda. Potem okazało się że jedynie te co mają przychód poniżej 7 tys.
zł. Teraz ZUS podaje informacje, że nie może zwolnić ze składek ZUS tych
co zarabiają za mało. Czyli mniej niż 7 tys.
ale więcej niż 7 tys. To znaczy, że nikt pewnie nie dostanie. Anarchia,
bałagan, bezprawie. Całkiem jak w sprawie wyborów na prezydenta i w całym
polskim państwie.
Najlepiej rozdawać nie swoje pieniądze
Rząd ściga się w wyliczaniem milinów złotych, które dostajemy z różnych źródeł. Najczęściej daje nam nieswoje pieniądze. Na początku maja minister Emilewicz i minister Adamczyk spotkali się z dziennikarzami by porozmawiać o pomocy przedsiębiorcom. Po ogólnikach i sumach jakie już nam "przekazano" dziennikarze zapytali się o konkrety. Wówczas pani min. Emilewicz obiecała, że niedługo ZUS zacznie rozpatrywanie wniosków, a min. Adamczyk zaczął mówić o tym, że transport najbardziej ze wszystkich gałęzi w przemyśle ucierpiał z powodu koronawirusa i już niedługo uruchomią wielomilionową pomoc w tej branży. Po czym dodał, że pomoc będzie polegała na odroczeniu spłacanych leasingów za posiadaną flotę transportową. Czyli pożyczki i odroczenie spłat kredytów jest ciągle jedyną pomocą państwa?
Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać?
Zastraszanie przedsiębiorców
W efekcie tego chaosu i
pustosłowia coraz więcej osób jest niezadowolonych z działań rządzących.
Oczywiście nie dotyczy to wyłącznie Polski, ale to co u nas wyrabia
rząd nie tylko wyklucza nas z rodziny europejskich praworządnych państw
demokratycznych, ale cofa naszą gospodarkę do początku okresu
transformacji. Przy czym z uwagi na łamanie prawa i zasad demokracji ciężko będzie teraz liczyć na pomoc
Międzynarodowego Funduszu Europejskiego, czy Unii Europejskiej. Z
pewnością czeka nas fala protestów społecznych. Oskarżanie
przedsiębiorców o to, że ich manifestacje są organizowane przez jakieś
siły polityczne wydaje się chybione tak samo jak ograniczanie swobody
wypowiedzi w Sejmie. Jeżeli marszałkowie PiS zamykają usta posłom opozycji to tym samym uruchamia się protesty uliczne. Natomiast gdy protestujących pozbawimy przywództwa to
wymkną się one spod kontroli organizatorów. Tak było w Rumunii w 1989 roku, gdy narastająca nienawiść tłumu wywołała tragiczne skutki.
Spacyfikowanie przez policję protestu
przedsiębiorców w dniu 8 maja niczego nie załatwia. Ta manifestacja siły była znacznie
ostrzejsza niż w czasie stanu wojennego niespełna 40 lat temu. Również prześladowania manifestujących są bardziej ostre. Kiedyś
ZOMO zamykało protestujących bez sądu na 24, czy 48 godzin. Teraz PiS
zamyka niepokornych przedsiębiorców wraz z ich rodzinami na 14 dni bez
żadnego wyroku jako obowiązkową kwarantannę. Nakaz kwarantanny za udział w proteście to coś co jest przestępstwem tej władzy. Dlaczego PiS tak mści się na tych co płacą podatki. Dodatkowo trzy dni później Pan Ziobro wprowadził przepisy umożliwiające
konfiskatę majątku dowolnego przedsiębiorcy bez żadnego uzasadnienia, na
poczet przyszłych spraw za nadużycia. Nawet nie musi się toczyć przeciw niemu jakiekolwiek postępowanie, nawet wyjaśniające.
Prognoza gospodarcza
Takie działania partii PiS
z pewnością ostudzą na jakiś czas protesty pracodawców, mimo, że są one w trosce o Polskę i
zatrudnionych. Skutecznie pozwolą uwierzyć Polakom oglądającym TVP w "tarcze
antykryzysowe" i pomoc rządu liczoną w setkach miliardów, jak to powiedział premier Morawiecki. Co będzie za dwa - trzy miesiące, gdy do
urzędów pracy masowo zaczną zgłaszać się bezrobotni, a budżety gmin będą świecić pustkami z powodu braku wpływu podatków z CIT i PIT? Pamiętajmy, że to budżety gminne utrzymują szkolnictwo, służbę zdrowia, czy chociażby odbieranie śmieci.
Nurtuje jedno pytanie:
Czy bezrobotni to też będzie gorszy sort nadający się do spacyfikowania?
Sejm po raz kolejny odrzucił poprawkę Senatu do tarczy 3.0. Tym razem dotyczącą podwyżki zasiłku dla bezrobotnych. Czy ta jałmużna wystarczy, żeby utrzymali oni swoje mieszkania, opłacili światło, wodę, gaz. Oczywiście zaraz prezydent Duda ogłosił premię wyborczą dla bezrobotnych w wysokości 1200 zł. Oczywiście jak zwykle - obiecane nie oznacza dane. Dwa tygodnie temu obiecano premię wyborczą dla wczasowiczów w wysokości 1000 zł. Teraz okazuje się, że będą ją dawać być może w przyszłym roku, ale w TVP poszedł kolejny news o pieniądzach jakie rząd dał ludziom w ramach tarczy antykryzysowej...
#koronawirus #gospodarka wolnorynkowa #tarcza antykryzysowa #protest przedsiębiorców #wybory prezydenckie #stan wojenny #Jaruzelski