Program 500+ jest kluczowym elementem propagandowym "dobrej zmiany". Dzięki niemu partia rządząca uzyskała niewątpliwy sukces. Jest postrzegana jako partia, która dotrzymuje obietnic wyborczych. Wypowiedź pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego podczas jego konwencji wyborczej w dniu 23 lutego 2019 roku świadczy, że sprawdziła się teza pana Korwina Mikke: "najlepiej kupuje się głosy wyborców za ich własne pieniądze". Wynika z tego, że za pięć kolejnych obietnic rządzący kupią głosy ludzi żyjących z dnia na dzień, którzy nie chcą słyszeć o smogu i modernizacji energetyki, śmigłowcach dla armii, niezależnym sądownictwie, czy wolnych mediach. Dla nich liczy się dzień dzisiejszy, a nie bezpieczne życie dzieci, ich wykształcenie, czy prawidłowo funkcjonująca służba zdrowia. Przejadamy wiec pieniądze, które zaoszczędzili Polacy, gdy u władzy były poprzednie rządy. Dbały o rozwój Polski w perspektywie dłuższej niż jedna, czy dwie kadencje.
Złota piątka obietnic
Złota piątka obietnic pana prezesa Kaczyńskiego pokrywa się z tymi postulatami, które nie zrealizowano w mijającej kadencji. 500 plus na każde dziecko to była obietnica, którą jedynie okrojono do drugiego dziecka. Podniesienie kwoty wolnej od podatku pan Morawiecki obiecał nam kilka lat temu. W dalszym ciągu w Europie mamy najwyższe podatki w tym zakresie i otwieranie firmy w Polsce jest bardzo kosztowną i niepewną inicjatywą. Trzynastka dla emerytów to jedynie skumulowanie tego co im się należy. Skoro podwyżki emerytur były na poziomie kilku złotych to delikatnie rzecz biorąc trzynastka jest zwykłym oszustwem względem niewaloryzowanych od lat świadczeń.
Nowością jest pomysł zwolnienia z opodatkowania ludzi do 26 roku życia. To bardzo ciekawy pomysł na próbę utrzymania młodych ludzi w Polsce. Tyle, że dotyczy to jedynie osób zatrudnionych. W ten sposób nadal będziemy pielęgnować niskie płace, dla których wyznacznikiem jest minimalne wynagrodzenie. Jest też obietnica, która nic rządu nie kosztuje. Wznowienie lokalnych połączeń autobusowych. Przypomina to trochę ręczne sterowanie cenami energii elektrycznej. To jakby sklepikowi osiedlowemu nakazać sprzedawanie towarów poniżej ceny zakupu. Tyle że sklepik osiedlowy nie jest spółką skarbu państwa. Tak czy inaczej ciągle czeka nas drakoński wzrost cen prądu, który nastąpi niebawem jako straszak by ludzie nie pozwolili by PiS przegrało wybory. Kto będzie pamiętać że wzrost cen energii jest wynikiem braku restrukturyzacji energetyki i przetrwonienie pieniędzy które na to były odłożone. Niestety za koncert obietnic przyjdzie nam niebawem zapłacić wielokrotnie więcej niż te obiecane bonusy za 60 mld złotych. Na tyle wyliczono łączny koszt kolejnych obietnic PiS.
Skąd wezmą się na to pieniądze?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Od 1 lipca 2019 rusza program PPK. Mają one zabezpieczyć przyszłość pracowników i kapitał inwestycyjny dla rozwoju Polski. Programy wyborcze PiS spełniają wszystkie te warunki więc kasa wkrótce popłynie od Polaków z ich pensji.
Najpiękniejsze są słowa pani Beaty Szydło, że to wszystko daje Polakom, ze swojej kieszeni, pan prezes Kaczyński. Dzieląc 60 mld złotych przez liczbę wszystkich Polaków wychodzi jakieś 160 zł na obywatela. Dlatego nawet kancelaria prezydenta dziwi się że nauczyciele chcą strajkować zamiast "robić dzieci. Przecież nikt nie każe im żyć w celibacie". Przekupstwo polityczne nie jest czymś odosobnionym na świecie. Najwięcej w ostatnich latach dawał "swoim" prezydent Nicolás Maduro. Dziś wspierany jedynie przez Moskwę, Ankarę i Pekin. Każda epoka mija, najgorsze będą jednak skutki i kolejny okres odbudowy kraju za który wszyscy zapłacimy kolejnym okresem wyrzeczeń.
Program socjalny wspomagający rodziny jest stosowany w większości krajów Europy. Dodatki socjalne wynoszą dwu trzykrotnie więcej niż w Polsce. Są też dużo wyższe kwoty wolne od podatku i dobrowolny system ubezpieczeń społecznych. W Polsce ZUS i ubezpieczenie zdrowotne to podstawowe podatki, które płacą wszyscy podatnicy i to od każdego źródła dochodów. Oprócz tego w Europie jest też lepszy dostęp do nowoczesnej służby zdrowia. Są dużo niższe ceny za prąd, zwłaszcza dla firm. Do takiego socjalu kraje europejskie dochodziły latami i mądrą polityką ekonomiczną. W Polsce wszystko robione jest na kredyt.
Wybudujemy jak wygramy wybory i dostaniemy kredyty - to słychać na taśmach prawdy.
Znaczenie 500+ dla gospodarki
Konsumpcja wewnętrzna jest z pewnością czynnikiem stabilizującym rozwój gospodarki. Z badań TNS na zamówienie Związku Banków Polskich wynika, że 51 proc. Polaków przeznacza pieniądze z 500 plus na cele związane z edukacją, 49 proc. na wydatki bieżące, 23 proc. na wydatki związane ze zdrowiem, 15 proc. na dobra konsumpcyjne, 11 proc. na kulturę i podróże, 8 proc. na dobra trwałego użytku, 7 proc. na wydatki mieszkaniowe, a 5 proc. na samochód. Trudno jest zweryfikować wiarygodność tego badania. Policja alarmuje o znacznym wzroście interwencji domowych w związku z przemocą w rodzinie. Wskazują oni, że program 500 plus w rodzinach najuboższych wpłyną na zwiększoną konsumpcje alkoholu, używek i narkotyków. Również mówi się o zmniejszeniu skłonności do wydawania pieniędzy na dobra konsumpcyjne, zwłaszcza ludzi młodych. Wdrażany program PPK ma wzbudzić skłonność do oszczędzania. Tylko jak oszczędzać jak przez program 500 plus płace minimalne straciły na swojej wartości. Ich wzrost nie pokrywa wzrostu zdolności nabywczej pieniądza.
W skali makro ciężko jest przesądzić czy program 500 plus wspiera, czy rujnuje polską gospodarkę. Z jednej strony co miesiąc państwo daje rodzinom 2 mld zł na ich potrzeby. Z wieców wyborczych pani Szydło słyszymy, że jest to główny motor napędzający gospodarkę. Gdyby to była prawda byłby to smutny obraz Polski. W odpowiedzi pan premier Morawiecki przyznał ostatnio, że motorem napędowym powinny być inwestycje i rozwój klasy średniej, a ta jest głównym źródłem pieniędzy na program 500 plus. Z historii wiemy, że pobudzanie konsumpcji może wspomóc długookresowy wzrost gospodarczy tylko wtedy, gdy gospodarka znajduje się w dołku i nie wykorzystuje w pełni swoich zdolności produkcyjnych. Tak było w okresie międzywojennym. Teraz, gdy mamy problemy z siłą roboczą takie działania nie pociągną rozwoju ekonomicznego. Wzrost konsumpcji oznacza po prostu wzrost importu. By je wyprodukować w Polsce potrzebna jest siła robocza a przede wszystkim inwestycje. Festiwal obietnic i wzrost konsumpcji prowadzi do rozwoju w krajach, z których importujemy towary. Pierwszym efektem programu 500 + był wzrost sprzedaży samochodów używanych w Niemczech. Dzięki temu mogą pozbyć się3 starych diesli, a nam wzrasta głównie poziom smogu.
Spadek ubóstwa rodzin wielodzietnych
Bez wątpienia widocznym efektem programu 500+ w przypadku rodzin wielodzietnych jest znaczny spadek stopy skrajnego ubóstwa. Przed wprowadzeniem programu 500+ brak płynności finansowej był wśród tej grupy częstym zjawiskiem. Jedyne co im oferowały poprzednie rządy to ustawę o upadłości konsumenckiej. Z pewnością będzie to zapamiętane jako ważna pomoc wielodzietnym rodzinom. To świadczy o tym że program 500 plus jest głównie oddłużeniowym programem socjalnym.
W gospodarstwach domowych wielodzietnych z co najmniej trojgiem dzieci stopa ubóstwa obniżyła się z 17 proc. w 2014 roku do 6,4 proc. w 2017 roku. Rodziny czteroosobowe, małżeństwo z dwójką dzieci, więcej otrzymywały z tytułu programu 500+ niż płaciło podatków. To wpłynęło na zmniejszenie się rozwarstwienia dochodów między skrajnymi grupami dochodowymi. Program 500+ umożliwił spłatę zadłużenia w czynszach. Wiele rodzin pozbyło się długów. Najlepiej to widać po spadku zainteresowania pożyczkami w instytucjach finansowych i parabankowych. Zmniejszenie popytu na chwilówki wymogło obniżenie wysokości stóp procentowych w tych instytucjach. Program 500+ spowodował wzrost zdolności kredytowej rodzin. Dał rodzinom możliwość korzystania z kredytów niżej oprocentowanych w normalnych bankach.
Program 500+, a liczba urodzeń
Program 500 plus był motywowany długotrwałym spadkiem liczby urodzeń dzieci. Podczas ostatnich lat liczba ludności w Polsce ciągle spada. W 2017 roku w Polsce zmarło o 13,5 tys. więcej osób, niż się urodziło. W roku 2018 nastąpił dwukrotny wzrost. Ubyło nam 26 tyś Polaków. Widać z tego że program 500 plus nie przekłada się na liczbę urodzeń. W roku 2009, gdy nie było 500+ urodziło się 436 tys. dzieci. W 2018 było ich zaledwie 388 tys. Natomiast smog i zaniedbania w służbie zdrowie natychmiast przekładają się na śmiertelność. W ubiegłym roku zmarło 414 tys Polaków. To jest rekord w powojennej historii Polski. Jedynym czym chce się chwalić rząd to zwiększenie dzietności w Polsce. W 2018 roku przekroczyła ona 1,4 dziecka na jedną kobietę. W stanie wojennym w 1983 roku wynosiła ona 2,42. Dla prawidłowego rozwoju liczba dzieci przypadająca na jedną kobietę powinna wynosić powyżej 2. Wskazuje to wyraźnie, że do tej pory program 500 plus nie wpłyną pozytywnie na demografię w Polsce i służy jedynie celom politycznym i socjalnym. Czyli wystarczyłoby jedynie usprawnić pomoc społeczną by osoby najuboższe łatwiej dostawały pieniądze z opieki społecznej.
Niepokojące na dłuższą metę są zaniedbania w służbie zdrowia, brak przedszkoli i żłobków. Nie zadowoleni z pracy nauczyciele. Również wspieranie przez rząd energetyki węglowej, brak programów antysmogowych przyczynia się do rekordowej śmiertelności Polaków. Kardiolodzy mówią o wzrostu śmiertelności wywołanej zanieczyszczeniem powietrza. Smog bezpośrednio wpływa na choroby układu krążenia i serca.
Przypomnijmy fakty:
W 1983 roku urodziło się 723,6 tys. dzieci. Niemal dwa razy więcej niż w roku ubiegłym. Liczba zgonów wynosiła 352 tys., a teraz 414 tys.
Dlaczego okres "komuny" i stan wojenny tak dobrze wpływał na wzrost liczby urodzeń?
#500 plus #500+ #obietnice wyborcze #wybory #liczba urodzeń #liczba zgonów #przyrost naturalny #liczba ludności
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz