Obsługiwane przez usługę Blogger.

Fenomenem czasów PRL-u był fakt, że Polacy znacznie więcej wydawali niż zarabiali. Powszechne oszukiwanie fiskusa nie było jednak czymś nagannym w opinii publicznej. Dobrze kombinuje, jest zaradny, potrafi załatwić. Takie powszechne opinie były adresowane odnośnie osób, które nie wykazywały w sposób rzetelny swoich źródeł dochodów. W urzędach skarbowych był powołany specjalny referat wyjaśniający zajmujący się rozliczaniem dochodów z nieujawnionego źródła. W latach osiemdziesiątych dodatkowo powołano specjalne komórki w Izbach Skarbowych, a w milicji wydziały do spraw przestępstw gospodarczych. Wszystko to zmierzało do opodatkowania nieujawnionych źródeł dochodów, choć jednocześnie stanowiło furtkę do szantażowania i inwigilacji określonych środowisk. Musimy pamiętać też, że równolegle do całego mechanizmu karania i egzekwowania należności podatkowych od osób nieuczciwych stosowano również okresowe amnestie i zwolnienia z nałożonych kar. Były one stosowane dość dowolnie w zależności od rodzaju i wielkości nadużycia. W ten sposób służby bezpieczeństwa mogły masowo werbować chociażby cinkciarzy, których działalność była wówczas nielegalna. Czy niektóre obecne przepisy dotyczące abolicji podatkowej nie przypominają tamtych czasów?

W czasach PRL-u podstawą wzywania obywateli do stawienia się w urzędzie i tłumaczenia z uzyskiwanych dochodów były głównie informacje celne. Polacy zarabiali na brakach towarów na rynku szmuglując co się da zza granicy. Celnicy sporządzali notatki z wykazanego przemytu i zawiadamiali urzędy skarbowe właściwe co do miejsca zamieszkania. Podobne notatki sporządzali milicjanci i inne służby podczas kontroli na rynkach i straganach. Rozliczano też donosy mieszkańców, sąsiadów, "aktywistów społecznych" atc. Rozliczano też nabycia towarów o znacznej wartości. Głównie zakup drogich samochodów, domów, mieszkań.
Urzędy posługiwały się przy tym specjalnymi tabelami określającymi ile kosztuje rzeczywiste utrzymanie rodziny w zależności od ilości jej członków i wieku. W ten sposób każdemu można było udowodnić, że ma dochody których nie ujawnia. Praktycznie 70 % społeczeństwa nie spełniało tych norm, a żyło.


Dziś organy skarbowe ścigające dochody z nieujawnionych źródeł posługują się specjalnymi algorytmami. W ten sposób dość łatwo mogą wytypować osoby o podejrzanych wydatkach nie adekwatnych do  wykazywanych dochodów. Ludzie zajmujący funkcje państwowe, sędziowie, politycy, samorządowcy, urzędnicy... są obligowani do sporządzania corocznych zestawień posiadanego majątku. Ocenę ich wiarygodności niestety dokonują również politycy. Zwłaszcza ostatnio. To powoduje, że jak w PRL-u ujawnianie dochodów z nieujawnionego źródła jest idealnym sposobem zwalczania opozycji przez panujące władze.

Zgodnie z ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych art. 20 ust. 1 i ust. 2 oraz art. 30 ust. 1 pkt 7 (Dz.U. z 2000 r. Nr 14, poz. 176 ze zm.) organ podatkowy jest uprawniony do porównywania wysokości wydatków, jakie podatnik poniósł z ciągu roku podatkowego, z zasobami finansowymi jakie zgromadził w rozliczanym okresie, jak i tymi co zostały mu z lat poprzednich. Jeżeli w następstwie tych działań zostanie stwierdzone, że wydatki nie znajdują pokrycia w ujawnionych źródłach przychodów i oszczędnościach z lat poprzednich, organy podatkowe zyskują uprawnienia do przyjęcia, że podatnik osiągnął przychody ze źródeł których nie ujawnił. W tym przypadku ustawowo ciężar dowodowy istnienia i pochodzenia przychodów z nieujawnionego źródła spoczywa na podatniku a nie na organach skarbowych.
Przychody takie podlegają opodatkowaniu, to tak zwany domiar, a ich ukrywanie są podstawą do naliczenia kary, zazwyczaj dwukrotność podatku od zatajonych dochodów.

Nie bez powodu używamy tu słowa domiar. W czasach PRL-u tak nazywano podatek uznaniowy. Urząd skarbowy uznawał, że należy go wymierzyć. Podobnie jest już teraz. Organy skarbowe nie ścigają polityków partii rządzącej za nadużycia, a aktywnie inwigilują polityków opozycji. To przy upaństwowieniu prokuratury i sądów daje jasny obraz, że czasy PRL-u wróciły, i to chyba w bardziej bolesny sposób.

Ciężko nie zauważyć, że nadal istnieje społeczne przyzwolenie na oszukiwanie fiskusa. Czynią tak prezydenci państw, politycy, sportowcy, celebryci. Jedni robią to niemal oficjalnie, inni uciekają w raje podatkowe. Jest też cały system wymówki skąd posiada się niewykazane dochody. Przez wiele lat rozliczeniom dochodów z nieujawnionego źródła nie podlegały przychody osiągane z rolnictwa. Wystarczyło na każde pytanie o przychody mówić, że jest się rolnikiem i to zamykało dalsze postępowanie. Furtkę w praniu pieniędzy stanowiła też, w niektórych przypadkach, karta podatkowa. Ten zryczałtowany podatek, nie zależny od wielkości przychodów, dawał podstawy do składania wyjaśnień, że działalność objęta tą formą opodatkowania przynosiła horrendalne zyski. Inną formą było wskazywanie nierejestrowanych wygranych. Tu trzeba było jedynie wiedzieć, gdzie takie wygrane przysługują. Zwolnieniom od podatku przysługują również spadki od osób najbliższych. Ciężko prosić o wyjaśnienia osobę zmarłą, skąd miała tyle pieniędzy, które zostawiła swoim potomkom. Niektórzy by uniknąć niepotrzebnych wezwań biorą kredyty, lub leasingi. Umawiają się z bankiem na depozyty, a jednocześnie oficjalnie zaciągają pożyczkę. Jedną z współczesnych form prania pieniędzy przez gangi przestępcze były drogie sklepy z ekskluzywną odzieżą, których cena wielokrotnie przewyższała wartość rynkową. Fikcyjna sprzedaż w tych sklepach, opodatkowana ryczałtem, umożliwiała na małą skalę legalizację wpływów z nielegalnych źródeł.

Z uwagi na wysokie koszty znalezienia i udowodnienia nieprawidłowości, ustawodawcy w wielu krajach przygotowali furtki dobrowolnego ujawniania nieopodatkowanych źródeł przychodu. Takie furtki powrotu na dobrą drogę są stosowane zazwyczaj zanim organ kontroli skarbowej weźmie się za prześwietlanie jakiejś osoby, sprawdzenia bilansu jego wydatków i dochodów.

Art. 16. § 1. Kodeksu Karnego Skarbowego wprowadza pojęcie czynnego żalu:

Nie podlega karze za przestępstwo skarbowe lub wykroczenie skarbowe sprawca, który po popełnieniu czynu zabronionego zawiadomił o tym organ powołany do ścigania, ujawniając istotne okoliczności tego czynu, w szczególności osoby współdziałające w jego popełnieniu.

Instytucja czynnego żalu może być stosowana również na wniosek organu skarbowego. W celu zaoszczędzenia kosztów postępowania karno skarbowego proponuje się "polubowne załatwienie sprawy". Uznaniowo wyznacza wysokość należnego podatku który należy wpłacić w określonym terminie. Dopiero przekroczenie tego terminu i nie wpłacenie stosownej należności podatku powoduje wszczęcie procedury karnej z urzędu. Nie jest to oczywiście regułą.


Tak jak w służbie zdrowia łatwiej jest zapobiegać chorobom niż leczyć, tak jest łatwiej wprowadzić w ordynacji podatkowej stosowne przepisy zapobiegające ukrywaniu źródeł dochodu, niż później je ścigać. Walka o ściągalność podatków trwa od zawsze. Była w PRL-u jest i teraz. Często przypomina to syzyfowe prace. W PRL-u była zasada opodatkowania ponad miarę. Ustawodawca zakładał, że i tak podatnicy nie wykazują wszystkiego. Tak jest pewnie i teraz z wysokościami niektórych ryczałtów.

Szacuje się, że obecnie około 20 % źródeł dochodów nie jest ujawniana. Gro z nich to zwykła pomoc sąsiedzka, za którą wykonawca usługi dostaje pieniądze. Jest też działalność na niską skalę nie istotna ze względów uszczupleń podatkowych. By takie przypadki oczyścić z poczucia winy rząd wprowadza instytucję prowadzenia niezarejestrowanej działalności. Każda złota raczka będzie mogła zarobić dodatkowo do 1050 zł miesięcznie. Jednak nie jasne są do końca zasady rejestracji przychodów przy takiej działalności.

Od kilku lat fiskus robi wszystko by rejestrować jak najwięcej transakcji handlowych. W ten sposób łatwo jest kontrolować nasze wydatki, a algorytm może wskazać najbardziej aktywnych. Uległa zwiększeniu minimalna kwota transakcji za jaką możemy zapłacić gotówką. Wprowadzono centralny rejestr faktur, a niebawem ruszą kasy online umożliwiające śledzenie naszych ruchów finansowych na bieżąco. Podobnie jest na świecie. Większość ze zmian wprowadza się pod pretekstem walki z terrorystami i niekontrolowanym przepływem pieniędzy. Z tego powodu dużo uwagi skupiono na platformach do transakcji kryptowalutami.

Pamiętajmy, że każda osoba, która podlegająca polskiemu systemowi podatkowemu, może liczyć się z kontrolą podatkową. Wystarczy, że jego suma wydatków będzie wyższa od dochodów wykazanych w zeznaniu rocznym.

Sankcja podatkowa jest naliczana w wysokości 75% podatku od nieujawnionych źródeł przychodu. Taka jest ustawowa stawka PIT dla takich przychodów. 

Niezależnie od tego naliczane są sankcje karno skarbowe. Zgodnie z art. 54 § 1 kodeksu karnego skarbowego: "podatnik, który uchyla się od opodatkowania, nie ujawnia rzetelnie swoich przychodów,  nie składa deklaracji podatkowych, przez co naraża swój podatek na uszczuplenie, podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych, albo karze pozbawienia wolności, albo obu tym karom łącznie”. Okres rozliczania podatnika z uzyskiwanych przychodów nie może być dłuższy niż 5 lat licząc od końca roku podatkowego. W tym okresie musi być doręczona decyzja ustalająca wysokość należnego podatku. W 2018 roku wysokość stawek dziennych liczona jest od kwoty 2100 zł. Czyli kara może wynosić 50 400 zł.
To bardzo korzystny przepis. Jeżeli uprawdopodobnimy, że w okresie większym niż 5 lat temu mieliśmy pieniądze, z których potem korzystaliśmy, sprawa może podlegać umorzeniu. 



Istotne jest też przy jakim uchybieniu podatkowym podatnik dokonuje przestępstwa skarbowego, a kiedy jedynie wykroczenia. Wszystko zależy jaka jest kwota uszczuplonej lub narażonej na uszczuplenie należności. Progiem jest pięciokrotność minimalnej pensji. Przekraczając ten próg przewinienie podatnika będzie karane jako przestępstwo skarbowe. Czyli oprócz podatku 75 % zapłaci również karę.

Od 2016 roku wprowadzono możliwość zwolnienia z obowiązku płacenia podatku w wysokości 75 % nieujawnionego dochodu. Jeżeli nieuczciwy podatnik wskaże i uprawdopodobni źródła tego przychodu może skorzystać z normalnej skali podatkowej. Szczegółowe przepisy mówią też o indywidualnej abolicji podatkowej w niektórych przypadkach. Czyli ponownie pojawia się uznaniowość.


Problemy z fiskusem możemy uniknąć wyrażając czynny żal i dokonując niezbędnych korekt w wystawianych deklaracjach podatkowych. Jednak nie dotyczy to przypadków, gdy urząd miał już wiedzę na ten temat lub podjął już działania w zakresie wyjaśnienia nieprawidłowości.

#nieujawnione źródła przychodów #dochód nieujawniony #czynny żal #szara strefa #abolicja #domiar #kontrola skarbowa #kodeks karno skarbowy
Organ podatkowy na podstawie przepisów art. 20 ust. 1 i ust. 2 oraz art. art. 30 ust. 1 pkt 7 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2000 r. Nr 14, poz. 176 ze zm.) uprawniony jest do porównania wysokości wydatków, jakie podatnik poniósł w ciągu roku podatkowego do wartości opodatkowanych, bądź zwolnionych z podatków zasobów finansowych, jakie zgromadził w tym roku oraz zasobów, które zgromadził wcześniej, tj. przed rozpoczęciem danego roku podatkowego. W konsekwencji, w przypadku gdy stwierdzone zostanie, iż poniesione wydatki nie znajdują pokrycia w ujawnionych źródłach przychodów oraz w zgromadzonych wcześniej zasobach finansowych, organy podatkowe zyskują uprawnienie do przyjęcia, iż podatnik osiągnął przychody ze źródeł, których nie ujawnił.

Tekst pochodzi ze strony: https://kancelaria-skarbiec.pl/raje-podatkowe/nieujawnione-zrodla-przychodow.html. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez autoryzacji autora jest zabronione. Jeśli zauważyłeś ten tekst, prawdopodobnie został on użyty bez jego wiedzy.

Nieujawnione źródła dochodu. Czynny żal


Młoda demokracja w Polsce nie uchroniła się przed zakusami polityków do wprowadzenia populistycznej anarchii. Przez 25 lat przy wielu wyrzeczeniach doganialiśmy Zachód. Gdy zaczęto wpuszczać nas na salony europejskie, populiści doszli do władzy i dość szybko roztrwonili dorobek 25 lat. Coraz więcej osób jest już przekonanych, że nikt im nie da drugiego życia i marnowanie go w kraju, gdzie w marketach coraz mniej sprzedawców mówi po Polsku nie ma już sensu. Zwłaszcza, że coraz więcej my podatnicy płacimy za obietnice wyborcze populistów. Już prawie połowa Polaków, zwanych suwerenem, jest przekonana, że z nienawiści do osób płacących podatki i z rozdawnictwa socjalnego dokona się cud perpetuum mobile, samonapędzający się wzrost gospodarczy. Przez polityków jest ciągle podsycana nienawiść do pracodawców. Suweren jest wręcz przekonany, że pracodawcy to złodzieje, którzy nie dają im pracować. Przecież pracodawcy działają w oparciu o przepisy które przygotowuje rząd i sejm. Mimo to suweren nie widzi związku z działaniami rządu, a tym, że Polscy przedsiębiorcy wyprowadzają swoje firmy za granicę. To rządzący tworzą mechanizmy ekonomiczne. Dla rządzących liczy się jedynie kupienie suwerena, a nie rozwój Polski, chociaż usta mają pełne patriotyzmu. Swoimi przepisami już zmienili rynek pracy. Zamiast umożliwić by rynek pracownika wymógł wzrost pensji, importuje się biedę i to w sposób zorganizowany, poprzez agencje wyzysku, zwanymi agencjami wynajmu do pracy obcokrajowców. Nazywane przez byłą premier agencją pomocy imigrantom.
Efekt będzie jak w Grecji, tyle tylko, że ukradziono nam co najmniej 25 lat ciężkiej harówy.
Ukradli populistyczni politycy, ukradł suweren, który na nich głosował.

Jeżeli nawet ktoś był przekonany, że postawa patriotyczna, ciężka praca dla Polski coś zmieni. Teraz już chyba nie ma złudzeń, i coraz częściej zastanawia się nad trwałym przeniesieniem swojego biznesu i życia za granicę.

Najbliżej jest do Czech. To tu wielu Polaków widzi swoją przyszłość biznesową i nie tylko. Pierwsze emigracje biznesu do Czech miały miejsce już w latach dziewięćdziesiątych. Obecnie mamy do czynienia z nową falą.

Dlaczego warto przenieść swoją działalność?
Oprócz kontekstu politycznego, najczęstszą przyczyną emigracji drobnej działalności do Czech są nieprzychylne warunki podatkowe w Polsce. Wysokie składki na ZUS są pobierane za sam fakt rejestracji działalności gospodarczej. Nikogo nie obchodzi, jakie masz dochody i czy w ogóle cokolwiek zarabiasz. Składka jest liczona według średniej pensji liczonej w najbogatszych gałęziach przemysłu, w zakładach zatrudniających kilka tysięcy osób. Drobny przedsiębiorca może jedynie marzyć o takich dochodach. Zwłaszcza na początku działalności. Niestety za naiwność i wiarę w to, że biznes w Polsce się się uda, karze się ich wysokimi składkami na ZUS. Do tej pory dwuletnia stawka preferencyjna ZUS dawała pewien bufor w zderzeniu z rzeczywistością. Często młodzi przedsiębiorcy zasmakowawszy realiów, zwijali działalność gdy tylko musieli płacić wyższy ZUS.  Teraz wykładnikiem stawki będzie przychód, czyli obrót. Typowy przepis pod samozatrudnionych. Zwłaszcza tych nowo zatrudnionych w marketach co nie znają języka polskiego.
Drugą przyczyną zachęcająca do przeniesienia firmy za granicę jest nasz system podatkowy. Przede wszystkim jasny model opodatkowania w Polsce już był. Nie waloryzowany od lat, ale był. Była jakaś kwota wolna od podatku, przejrzyste progi podatkowe, i podatek liniowy nie kwestionowany co do zasadności stosowania. Teraz to wszystko zburzono. Do pojęcia wprowadzono słowo przychód. A brak konieczności rejestracji firmy ofiarowano podmiotom, które mają dochody poniżej 1050 zł na miesiąc. Normalnie powinni dostać socjal z opieki, ale że są znienawidzonymi przez suwerena biznesmenami nie muszą rejestrować firmy. Oczywiście brak konieczności rejestrowania firmy nie zwalnia ich z konieczności prowadzenia ewidencji sprzedaży, a nawet posiadania kasy fiskalnej.



Podstawowe zalety prowadzenia firmy w Czechach.
O zaletach prowadzenia swojej firmy w Czechach chętnie mówią praktycy, ci co się tam przenieśli.
Przede wszystkim mówią o niższym podatku dochodowym. O ile stawka podatku dochodowego od spółek jest liniowa i wynosi 19 % to w przypadku osób fizycznych mamy dwa progi podatkowe 15 i 22 %. Teoretycznie w Czechach jest gorzej bo nie ma kwoty wolnej od podatku dochodowego. Jednak jak się dokładnie przyjrzymy jest tak dużo ulg, że statystycznie każdy podatnik odlicza co najmniej 4000 zł. (na małżonka, na studenta, na dzieci do 26 roku życia itd.).
 Podatnik może zarejestrować się w VAT, ale kwotą obligatoryjną jest dopiero 1 mln CZK netto (ok. 166 tyś zł) obrotu rocznie. Przypominam, że w Polsce to niecałe 38 tyś. złotych.
Od obowiązku fiskalizacji (prowadzenia kasy fiskalnej) zwolnione są wszystkie transakcje kartami płatniczymi oraz dokonywane przez bramki płatności online. Zapis ten wszedł w życie od 1 marca 2018 r. Jednakże przedsiębiorcy mogą te transakcje nadal drukować na kasach fiskalnych, z uwagi na konieczność wystawiania potwierdzenia sprzedaży w formie paragonu. Ogólnie konieczność posiadania kas fiskalnych dotyczy płatników VAT i wybrane sektory działalności gospodarczej.

Wysokość składki na ubezpieczenia społeczne i co ważne wypłacane potem emerytury są uzależnione od uzyskanego dochodu, a nie przychodu jak to zafundowała nam "dobra zmiana". Co z tego, że najlepiej zarabiający w Polsce będą niedługo płacić po kilka tysięcy na ZUS skoro i tak ich emerytury będą liczone od średniej krajowej. Pomijam fakt że bezpłatna służba zdrowia i refundacja leków jest fikcją. Polscy pacjenci również po leki jeżdżą do Czeskich aptek bo tam nawet leki na 100% są tańsze niż w Polsce.

W Czechach nie trzeba chodzić do skarbówki i urzędów. Wszelki czynności urzędnicze załatwiamy drogą elektroniczną.
W kwestiach skarbowych w Czechach jest stosowana zasada domniemania niewinności. Jak to się ma do klauzuli obejścia prawa? W Polsce za przestrzeganie prawa możemy być ukarani, jeżeli korzystamy z niego dla osiągnięcia korzyść. Wystarczy podpaść jakiemuś lokalnemu baronowi partyjnemu. W Czechach jest to po prostu nie możliwe. Działalność takiego barona byłaby karalna. Czesi są bardzo wyczuleni na korupcję. U nas ją usankcjonowano.
Ograniczona jest również wysokość kar za poważniejsze uchybienia. Tak jak celem straży miejskiej jest wystawianie mandatów, tak urzędnik skarbowy karze podatników za co tylko może. Zwłaszcza ci z Izby Skarbowej. Nie oddanie jakiejś deklaracji na czas, brak jakiegoś podpisu, pieczątki, opóźnienie we wpłacie składki czy zaliczki. Część z tych obowiązków już nie obowiązuje. Nie zmieniło się jednak podejście do płatnika podatków. Urzędnicy mają dodatek do wynagrodzeń za karanie, więc chętnie go nadużywają. Osoby, które prowadzą w Czechach swoją działalność wyraźnie czują różnice w tym zakresie. Jest duża tolerancja wobec opóźnień w terminach deklaracji i opłat.
Dla jednoosobowych działalności gospodarczych są uproszczone formy ewidencji księgowej.  W Polsce tak było z Kartami Podatkowymi, tyle tylko, że jedynie w niewielkim zakresie działalności. Oczywiście wysokość ryczałtu jest tak skalkulowana by się to nie bardzo opłacało w porównaniu z zasadami ogólnymi. Po za tym co zostało z uproszczonej ewidencji płatników Kart Podatkowych skoro i tak muszą mieć kasę fiskalną i prowadzić ewidencję do celów VAT.
Polscy biznesmeni w Czechach podkreślają, że nie ma tam powszechności posiadania kas fiskalnych tak jak w Polsce. U nas od października nawet babcia klozetowa będzie musiała pomyśleć o posiadaniu kasy online.
W Czechach są ulgi w podatkach na małżonka bez dochodów , dla studentów i rodzin z dziećmi, oraz ulgi i dopłaty dla osób które chcą się dodatkowo ubezpieczać w funduszach emerytalnych. W Polsce OFE zlikwidowano a nasze pieniądze zniknęły.

Wady prowadzenia działalności w Czechach.
Główną wadą jest bariera językowa, co może wiązać się z koniecznością wynajęcia tłumacza, lub skorzystania z firm, które specjalizują się w pomocy Polakom chcących tam prowadzić swoją działalność.
Osoby które tam prowadzą działalność wskazują na kilka problemów, które u nas nie występują. Przede wszystkim każda działalność czy udział w spółce wymaga złożenia zaświadczenia o niekaralności. Amber Gold w Czechach by nie powstało.
Wysokie składki na ubezpieczenia społeczne przy wyższych dochodach. Takie same przepisy mają również obowiązywać w Polsce, z tym, że wysokie składki do ZUS  nie przyczynią się do wyższych emerytur. 
W Czechach jest wymóg wyższego kapitału zakładowego dla spółek.To z pewnością chroni rynek przed spółkami-krzakami, które powstają jedynie po to by wygrać przetarg i zatrudniać podwykonawców. W przypadku upadku niski kapitał zakładowy zwalnia ich poniekąd z poniesienia odpowiedzialności za nadmierne podejmowanie ryzyka.
W przypadku spółek również rejestracja w VAT trwa dłużej niż w Polsce.

Osoby mieszkające na terenie Czech dłużej niż 183 dni mają obowiązek rozliczania się tam z podatku dochodowego z dochodów uzyskiwanych zarówno w Republice Czeskiej, jak i poza nią (w tym w Polsce). W przypadku krótszych okresów opodatkowaniu dochodowemu podlegają jedynie dochody uzyskane w Czechach.


Polsko - Czeskie konflikty. Jacy są Czesi.
Przyłączenie Zaolzia do Polski w 1938 roku nie jest chlubą naszej historii. Podobnie Czesi nie zapomnieli interwencji wojsk polskich w 1968 roku. Zbrojne przerwanie Praskiej Wiosny cofnęło rozwój Czech o kilka dziesiątków lat. Istnieje stereotyp Polaka śmiejącego się z Czechów i języka czeskiego. Niestety potwierdziły to również niewybredne dowcipy naszego premiera, które miały miejsce podczas jego lipcowej (2018 r.) wizyty w Karlowych Warach. W zasadzie Czesi są pozytywnie nastawieni do Polaków. Łączy nas podobna historia. Zdarzają się jednak drobne konflikty w rozmowach towarzyskich. Przede wszystkim Czechy to liberalny i laicki kraj, w przeciwieństwie do konserwatywnej Polski w dużej mierze podporządkowanej kościołowi katolickiemu. W szkołach nie ma powszechnego nauczania religii, osoby o różnych poglądach nie są dyskryminowane. Sprawy orientacji seksualnej, światopoglądu nie wychodzą na ulicę, nie podlegają debatom publicznym i "knajpowym". Ludzie, którzy chcą tam przenosić swoje nawyki mogą mieć z tym problem, tym bardziej, gdy chcą pouczać i nawracać innych. W Polsce to normalna postawa.  Wręcz patriotyczny obowiązek i misja suwerena.
Czesi się nie wywyższają. 
 Osoba bardzo bogata potrafi jeździć starą skodą. To jej nie przeszkadza. Statystyczny Polak, weźmie kredyt by kupić drogie auto znanej marki, by móc tylko zaszpanować przed sąsiadami. To też rodzi konflikty. Dla Czecha liczy się tylko rodzina. Nie praca, religia, zarobki, czy polityka.
Czesi uważają Polskę za kraj trzeciego świata. Według nich zajmujemy się tysiącami nie istotnych spraw przez co tracimy tylko czas i energię. Kiedy Czechy walczą o coraz wyższe dotacje unijne i modernizację kraju, Polski rząd uczy Europę jeść widelcem. Polacy ich zdaniem zajmują się na okrągło religią, historią, polityką, kłótniami o sprawy obyczajowe, o wyimaginowane i sztuczne interesy narodowe. Ich polityka koncentruje się na tym, aby polepszyć swój byt ekonomiczny, opiekę zdrowotną czy emerytury.
Polacy najczęściej kwestionują Czeską gościnność:
   "Gdy Czech częstuje cukierkami, zaraz dodaje weź jedno".

Jak wygląda zakładanie firmy w Czechach, ile to kosztuje?
Założenie własnej firmy, jednoosobowej działalności gospodarczej wiąże się z opłatą miejską w wysokości 1000 koron (160 zł). Dużo wyższe są opłaty w przypadku spółek. Jest to związane, podobnie jak w Polsce, z koniecznością spisania umowy notarialnej. Koszt notariusza zależy od wysokości kapitału zakładowego spółki. Rejestracja trwa z dnia na dzień. Natomiast rejestracja w VAT trwa nieco dłużej. Nawet do 30 dni. Jest to związane z weryfikacją rzetelności osoby, czy organu założycielskiego firmy. W Czechach urząd sprawdza przyszłego VAT-owca. W Polsce badanie wiarygodności kontrahenta rząd zrzucił na podatników, ze wszystkimi konsekwencjami.
By prowadzić działalność gospodarczą w Czechach trzeba mieć pozwolenie z tamtejszego urzędu. Urząd wyznacza warunki do spełnienia przez osobę fizyczną, zanim dokona wpisu w rejestrze działalności gospodarczej. Jest to związane z koncesjonowanymi działalnościami. Osoby prawne są umieszczane w Rejestrze Handlowym. Podobnie jak w Polsce niektóre działalności są koncesjonowane. Wymagane jest wówczas uzyskanie prawa do wykonywania tej działalności.
Jednoosobową działalność gospodarczą można założyć w ciągu jednego dnia.
Z uwagi na to, że brak znajomość języka może być znaczącą barierą radzimy skorzystać z firmy która tym się zajmie. Na rynku jest kilkanaście firm które w tym się specjalizują. Po nawiązaniu kontaktu z taką firmą, otrzymamy nie tylko kompleksową pomoc, ale również reprezentację przed urzędami w okresie późniejszym.





Jaka jest wysokość składek na Czeski ZUS?
Przedsiębiorcy w Czechach płacą składki na ubezpieczenia do dwóch instytucji. Czeskiej Administracji Ubezpieczenia Społecznego (ČSSZ) i wybranej przez siebie Kasy Chorych (Zdravotní pojišťovna). ČSSZ odpowiada za ubezpieczenia socjalne, natomiast do Zdravotní pojišťovny płacimy ubezpieczenie zdrowotne. Składki są płacone w zależności od wysokości osiągniętego dochodu za miesiąc poprzedni.

Ubezpieczenie właściciela firmy wynosi:
  • emerytalno - rentowe  21,5 % , ale nie mniej niż 2 061 CZK miesięcznie (czyli ok. 340 zł)
  • chorobowe (dobrowolne) 2,3 %, minimalna kwota to 115 CZK miesięcznie (czyli ok. 19 zł)
  • na Państwową politykę zatrudnienia 1,2 %
  • ubezpieczenie zdrowotne 9 %, nie mniej niż 2 061 CZK miesięcznie (czyli ok. 340 zł)
Ubezpieczenie osoby na samozatrudnieniu wynosi:
  • emerytalno-rentowe 28 %,
  • chorobowe 2,3 %
  • na Państwową politykę zatrudnienia 1,2 %
  • ubezpieczenie zdrowotne 13,5 %
Ubezpieczenie pracownika wynosi:
  • emerytalno-rentowe 6,5 %
  • chorobowe 4,5 %
Przy czym pracownik sprawujący opiekę nad co najmniej dwójką dzieci ma prawo do obniżki stawek na ubezpieczenie. Takie samo prawo przysługuje osobom na samozatrudnieniu. Pojęcie dzieci dotyczy osób do 26 roku życia mieszkających z rodzicami i będących na ich utrzymaniu.

Z tego wynika, że Czech, który nie ma żadnych odliczeń (jest samotny lub małżonek pracuje, brak dzieci, nie studiuje) płaciłby tyle samo ubezpieczenia co Polak do ZUS, gdy ma miesięczny zysk w wysokości 4 000 zł. netto odliczając miesiąc urlopu.  Netto czyli po opodatkowaniu podatkiem dochodowym.

#praca za granicą #firma w Czechach #działalność w Czechach # jak założyć firmę w Czechach #ZUS #polityka społeczna

Zakładanie działalności za granicą. Firma w Czechach


Do tej pory pisaliśmy o ewidencji czasu pracy, którą są zobowiązane sporządzać osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, które świadczą usługi na rzecz innych podmiotów. Czyli osoby zatrudnione na tak zwanym samozatrudnieniu. Teraz zajmiemy się ewidencją czasu pracy osób zatrudnionych.

Sprawy dotyczące czasu pracy wykonywanej przez pracowników i sposobu jej ewidencji reguluje Kodeks Pracy art. 149. Zgodnie z nim pracodawca zobowiązany jest prowadzić ewidencję czasu pracy pracownika w celu prawidłowego ustalenia wysokości jego wynagrodzenia, jak  i innych świadczeń związanych z pracą. W celu należytego udokumentowania czasu pracy pracowników powinniśmy prowadzić imienną listę obecności pracowników jak i imienną kartę ewidencji czasu pracy.

Lista obecności pracowników jest jedynym dokumentem kadrowym. Nie ma narzuconego wzoru jak powinna wyglądać lista obecności pracowników. Powinna jedynie zawierać zarówno podpis pracownika i kierownika, osoby któremu podlega pracownik, oraz wyznaczony okres, któremu podlega lista. Najczęściej listy są prowadzone w systemie imiennym. Lista obecności nie zastępuje karty ewidencji pracy. Jest jedynie jej uzupełnieniem prowadzonym do celów kontrolnych. Pracodawca nie ma obowiązku prowadzenia listy obecności pracownika z jego podpisem, jednak to na nim spoczywa obowiązek udokumentowania czasu pracy pracowników, dlatego prowadzenie listy jest wskazane z powodów praktycznych i formalnych.

- lista obecności PDF

Karta ewidencji czasu pracy osób zatrudnionych to jeden z najważniejszych obowiązków pracodawcy. Zaniedbanie tego obowiązku wiąże się z karami finansowymi podczas kontroli Państwowej Inspekcji Pracy (PIP). Pamiętajmy, że karta ewidencji czasu pracy nie jest tożsama z listą obecności bądź z rozkładem (harmonogramem) czasu pracy. Podczas kontroli inspektor PIP może zakwestionować rzetelność ewidencjonowania czasu pracy wyłącznie na podstawie listy obecności. Dlatego lista obecności jest tak samo ważnym dokumentem. Pracodawca na żądanie pracownika ma obowiązek udostępniania karty ewidencji jego czasu pracy. Zazwyczaj odbywa się to na zasadach comiesięcznego przekazania pracownikowi tak zwanego paska. Miesięcznego wydruku na podstawie karty ewidencji pracy.

Art. 149 § 2. określa sytuacje kiedy nie ewidencjonuje się godzin pracy. Dotyczy to pracowników kadry zarządzającej zakładem w imieniu pracodawcy, objętych systemem zadaniowego czasu pracy, oraz pracowników, którzy za pracę w godzinach nadliczbowych i nocnych dostają stały ryczałt.
Karta ewidencji czasu pracy powinna być prowadzona w formie imiennej dla każdego pracownika. Nie ma ustalonego wzoru karty. Sam układ karty jest dowolny. Musimy jedynie pamiętać by były w niej zawarte informacje na temat :
- pracy z poszczególnych dniach (dobach) miesiąca, w tym pracy w niedziele i święta, wykonywanej w porze nocnej, w godzinach nadliczbowych z zaznaczeniem dni wolnych od pracy wynikające z rozkładu tygodnia pracy (przeciętnie 5-ciodniowego).
- pracy w formie dyżurów,
- urlopu,
- zwolnień od pracy zarówno usprawiedliwionych, jak i nieusprawiedliwionych absencji,

a w przypadku pracowników młodocianych:
- czasu pracy w zakresie pracy zabronionej młodocianym, dozwolonej jedynie w zakresie odbycia przez nich przygotowania zawodowego.

Nie ma przeszkód, by przygotowana przez nas karta ewidencji pracy zawierała dodatkowe rubryki dotyczące na przykład pracy w warunkach szkodliwych, w przypadku, gdy służy to wyliczeniu dodatkowego elementu wynagrodzenia.


Nie ma też odgórnych zaleceń odnośnie oznaczeń i symboli używanych w karcie ewidencji pracy. Kartę pracy prowadzimy w zależności od potrzeb w systemie miesięcznym, kwartalnym, rocznym, czy innym, wygodnym dla pracodawcy.

Do teczki personalnej pracownika oprócz listy obecności i karty ewidencji czasu pracy należy dołączyć wnioski o udzielenie czasu wolnego, udzielanego w zamian za czas przepracowany w godzinach nadliczbowych, wnioski o urlop, zwolnienia lekarskie pracownika. W ten sposób możemy wiarygodnie potwierdzić ewidencję czasu pracy pracownika.


 Przykładowy wygląd karty pracy:

- miesięcznej PDF
- rocznej PDF

#lista obecności pracownika #karta pracy pracownika #kadry #PIP #czas pracy #urlop #PDF

Karta ewidencji czasu pracy (pdf)


Przekupstwo elektoratu to powszechny sposób dojścia do władzy. Wysokie podatki są kołem napędowym do tworzenia się partii politycznych. Gdyby podatki były niższe politycy nie mogliby składać ciągłych obietnic wyborczych i pewnie nie pchaliby się w ogóle do polityki. To my podatnicy karmimy elektorat polityków i nawet nie mamy sił by powiedziały temu dość.

Murray Newton Rothbard był przedstawicielem  amerykańskiej heterodoksyjnej ekonomii. Przedstawicielem Szkoły Austriackiej - myśli ekonomicznej opartej na indywidualizmie metodologicznym. To nowoczesny prawicowy liberalizm tolerujący niektóre trendy anarchistyczne, socjalistyczne, czy wręcz marksistowskie. W 1982 roku wydał on książkę "The Ethics of Liberty", w której dowodził, że opodatkowanie jest legalną formą kradzieży. Kradzieży dokonywanej przez polityków by mogli sprawować władzę poprzez przekupstwo swojego elektoratu. Opór podatkowy nie powinien być rozpatrywany jako kradzież, a wręcz przeciwnie. Opór podatkowy to bunt przeciw pasożytom karmiącym się pracą innych.  Domniemanie, że władza która rządzi okrada podatników poprzez podatki w imię elektoratu, który ją wybrał jest patologią. Politycy winni odpowiadać za sprawstwo kierownicze okradania płatników podatków.

Książka "The Ethics of Liberty" (Etyka wolności) dała początek wielu nurtom liberalnym również w Polsce. Korzystała z niej chociażby UPR. Rothbard zadaje pytanie:

"Czy kradzież jednego człowieka, który kradnie samochód to to samo,  gdy gang pięciu mężczyzn ukradnie samochód?" "A co, jeśli gang dziesięciu mężczyzn zagłosuje razem z okradanym i demokratycznie ustali, że należy zabrać mu samochód?" Co jeśli głosujących będzie stu, tysiąc, dziesiątki tysięcy, których dodatkowo do głosowania zachęci puszka piwa stawiana przez przywódcę? Ilu musi być ludzi, by kradzież nazywać demokratycznym prawem, wolą narodu, a złodziei suwerenem? 
Przy jak dużym suwerenie przestaje obowiązywać siódme przykazanie.


Podstawy obecnego systemu ubezpieczeń społecznych wymyślił Bismarck w 1880 roku. O zasadach solidarności społecznej pisaliśmy już wcześniej. Jest to system niedoskonały i niesprawiedliwy, ale innego nie ma. Podatnicy płacą składki, a w zamian społeczeństwo może funkcjonować w cywilizowany sposób. Nikt nie umiera na ulicy. Ludzie mogą się za darmo leczyć. Na starość dostanie się symboliczny grosz na kromkę chleba.

O wysokości składek i koszyku świadczeń w ramach ubezpieczenia społecznego decydują politycy wybrani przez suwerena. W zależności od tego jakimi działaniami mają go przekupić są bardziej lub mniej liberalni.

Wysokość składek na ZUS przez lata ściśle zależała od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej, które wynosiło w 2017 roku 4 271,51 zł . Czy ktoś z was widział osobę z takim wynagrodzeniem? Ile jest takich osób wśród waszych znajomych?
Jest nieprawda, kłamstwo i statystyka. Jeżeli mamy 100 osób z których 99 zarabia najniższą krajową 2100 zł a jedna osoba, dzięki układom dostała pracę w  spółce skarbu państwa i zarabia 215 tyś na miesiąc to wychodzi na to, że taka jest średnia. Zarobki w mikroprzedsiębiorstwach są niemal o 40 % niższe niż w gospodarce narodowej. Składki na ZUS od dziesiątków lat takie same. Osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą paci składki jakby pracowała w sektorze skarbu państwa w zakładzie zatrudniającym tysiące pracowników. To jest po prostu kradzież. 


Podobnie liczy się składkę zdrowotną. Z tą jednak różnicą, że w zakładzie praca po godzinach, prace zlecone są rozliczane jako nadgodziny. Osoba prowadząca dodatkowo działalność gospodarczą musi płacić kolejną daninę w postaci składki na ubezpieczenie zdrowotne. Płaci zawsze, bez względu na to czy dorobi sobie 100 zł czy 10 000.  Przecież to kradzież!

Obecne rządy przejęły władze z hasłem czas na zmiany. Policzono strukturę suwerena i wyszło, że w elektoracie sporą grupę stanowią osoby pracujące na czarno i na samozatrudnieniu. Od samego początku właśnie dla nich rząd stara się wprowadzić podstawowe zmiany w przepisach.
Słynne godzinówki z minimalną stawką za godzinę miały podnieść płace na samozatrudnieniu.
14 zł. na godzinę miało być źródłem szczęścia. Wystarczy policzyć czy jest.

160 godzin x 14 zł = 2240 zł - 1 232,18 zł  składka na ZUS  = 1 008 zł

W ten sposób zadbano o samozatrudnionych dając 1000 zł brutto zamiast płacy minimalnej. Kradzież!
Poza tym z tego trzeba opłacić urlop, zwolnienie lekarskie poniżej 30 dni i podatek dochodowy. Jednocześnie wprowadzono możliwość prowadzenia działalności bez rejestracji. Osoba, która zarobi dodatkowo 1050 zł nie musi rejestrować działalności. Czyli osoby na samozatrudnieniu, gdy będą pracować maksymalnie 75 godzin na miesiąc, zarobią tyle samo co zarobią wówczas, gdy będą pracować 160 godzin, więc państwo jest dobre. To, że na starość nie będą mieć emerytury nikogo już nie obchodzi. Kto będzie pamiętał wówczas nazwiska dzisiejszych ministrów i posłów, którzy za tym głosowali. Chodzi przecież o to by biedę pielęgnować bo inaczej utraci się elektorat. Kradzież!

Równie dużo powstało przepisów dotyczących robotników sezonowych. Zwolniono z opodatkowania osoby zatrudniane w rolnictwie, głównie z zagranicy, bo nawet Ukraińcy nie chcą pracować za stawki płacone Polakom. Co ciekawe Ukraińcy bardzo chętnie ubezpieczają się w Polsce (po preferencyjnych stawkach) . Natomiast Polacy pracujący za granicą ubezpieczają się rzadko.


Teraz przyszedł czas na mały ZUS.
Rząd przygotował projekt zmian o małym ZUS-ie. Jest on również adresowany do osób samozatrudnionych, bo tylko im może dać jakiekolwiek korzyści. Głownie dlatego, że będzie on liczony od przychodu, a nie jak byłoby sprawiedliwie od dochodu. Kradzież!
Limit ma wynosić 2,5 krotność minimalnego wynagrodzenia, na dzień dzisiejszy to 5 250 zł.
Czyli najpierw ustalono, że samozatrudnieni mają zarabiać 2240 zł brutto (1 008 zł po opłaceniu ZUS) by teraz obiecać im niższe składki na ZUS i przy zarobkach 2240 zł netto dostawaliby 1 498 zł po opłaceniu ZUS. Oczywiście to nie jest na czysto jest przesadzone, bo od tego trzeba odjąć podatek dochodowy, urlop i zwolnienia lekarskie do 30 dni. Wzrost o 40 %, ale i tak dużo mniej niż minimalne wynagrodzenie. Kradzież!

Sposób wyliczenia małego ZUS-u.
Zgodnie z projektem najniższą podstawę wymiaru składek, ubezpieczony ustala na dany rok kalendarzowy mnożąc uzyskany przez ubezpieczonego, przeciętny miesięczny przychód z tytułu prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej w poprzednim roku kalendarzowym, przez współczynnik na dany rok kalendarzowy.


Kalkulator małego ZUS-u.


W tabeli przyjęto ubiegłoroczne minimalne wynagrodzenie za pracę na śmieciówce 13 zł za godzinę i zgodnie z ustawą prognozowany przeciętny przychód na 2018 rok na poziomie 4 443 zł. Przepisy zaczną obowiązywać od nowego roku jaka będzie prognoza na 2019 rok trudno określić, ale z pewnością nieco wyższa.

Co będzie przysługiwało z tytułu małego ZUS-u nie podano. Przypominam, że przykładowo ZUS preferencyjny dla nowo powstałych firm ustalony za poprzedniej władzy nie dawał podstawy chociażby do zasiłku dla bezrobotnych. Podobnie było z innymi świadczeniami.


Mało płacisz, mało dostaniesz.
O tym najlepiej wiedzą płatnicy KRUS. Mają ustalone chorobowe na poziomie 10 zł za dzień minus składka na KRUS (133 zł miesięcznie). To daje rolnikom zasiłek chorobowy na poziomie 167 zł. miesięcznie, niecałe 5,60 zł na dzień. Czy oto chodziło Gierkowi, gdy dał rolnikom ubezpieczenie rolnicze? To nawet nie wystarczy na wykupienie lekarstw. Stawkę zasiłku chorobowego ustalono 10 lat temu kiedy stawka KRUS była niemal trzykrotnie niższa. Stawkę politycy podnieśli, a świadczenia nie. Czy to nie jest bezczelna kradzież?

No, ale z suwerenem ze wsi nikt się nie liczy. Nikt się o nich nie upomni. Nie ma już Leppera.
Ksiądz postraszy rolników na mszy i mogą dalej umierać w czasie choroby za 5,60 zł dziennie.

Z małego ZUS-u raczej nie skorzystają drobni przedsiębiorcy zajmujący się produkcją, handlem, czy usługami. Zyskowność jest niewielka. To zaledwie 5-25 %. Samo wynajęcie lokalu pod działalność to 1500-3000 zł. Do tego media, telefon. Przychód na poziomie 5250 zł miesięcznie to już byłoby bankructwo, nawet dla osoby handlującej ze stolika na rynku. Chyba, że twórcom ustawy chodzi o przyciągnięcie osób działających w szarej strefie. Tylko w takim przypadku miałoby to sens. Tylko co to za szara strefa skoro w Wielkiej Brytanii kwota wolna od podatku wynosi 55 000 zł rocznie. W Polsce zgodnie z nowymi przepisami 12 600 zł czyli ponad 4 razy mniej. A sklepy i ceny mamy te same.

Kradzież, kradzież, kradzież!

Ubezpieczenie społeczne jest potrzebne. Bismarck miał rację budując system polegający na solidarności społecznej. Nie może być tak by na opiekę zdrowotną było stać jedynie bogatych. W wielu krajach wydatki na ubezpieczenie społeczne jest nawet wyższe niż w Polsce. Jednak ubezpieczenie nie może być podatkiem do woli zbieranym przez państwo, kontrolowane jedynie przez polityków wyznaczonych przez ich suwerena. Musi być możliwość wyboru między ubezpieczeniem państwowym, a prywatnym. Nie może być tak, że politycy w imieniu państwa kradną nam nasze składki odkładane w OFE. Tłumaczenie "że tak chcą wyborcy polityków, którzy chwilowo rządzą" jest bez sensu.
Kradzież jest zawsze kradzieżą, chociażby suweren liczył nawet 99 % społeczeństwa.

Zaskakuje mnie, że konstytucja może być dla polityków czymś czego nie szanują, ale dlaczego dekalog?  Żeby była jasność dotyczy to większości rządów w Polsce po II Wojnie Światowej.

#mały ZUS #ordynacja wyborcza 2018 #składki na mały ZUS #kalkulator składki na mały ZUS #polityka socjalna #krus #zasiłek chorobowy rolników #Bismarck #Murray Newton Rothbard #Szkoła Austriacka #opór podatkowy #etyka wolności #"The Ethics of Liberty" #UPR #ekonomia heterodoksyjna


Mały ZUS. Kolejne dobre zmiany


Zakup kasy fiskalnej czeka w zasadzie wszystkich, którzy prowadzą działalność gospodarczą.  Wyjątek stanowią firmy o niskich przychodach i te które oferują swoje produkty, czy świadczą usługi wyłącznie na rzecz firm. Czyli nie prowadzą własnej sprzedaży detalicznej. Kasy fiskalne służą ewidencjonowaniu przychodów. Zanim je wprowadzono na osobach prowadzących działalność gospodarczą ciążył obowiązek prowadzenia papierowej ewidencji sprzedaży, przy pomocy specjalnych zestawień, ostemplowanych przez urząd skarbowy. Podczas kontroli skarbowej wystarczyło pominięcie wpisania do ewidencji jakiejkolwiek dokonanej sprzedaży by właściciel firmy automatycznie podlegał karze. Wystarczyło, że urzędnik wyprzedził sprzedawcę, który nie wpisuje chociażby  najdrobniejszej sprzedaży i natychmiast, od ręki mógł karać przedsiębiorcę. Bez zapowiedzi i przedstawienia się wchodził do sklepu, kupował gumę do żucia lub lizak. Odpowiedni zagadywał, a gdy tylko pojawił się następny kupujący, a wpisu nie było, wyciągał legitymację i sporządzał wniosek o ukaranie. Czyniono tak bez względu na wysokość uszczuplenia w podatku jakie wywołał brak wpisu. Liczyły się dosłownie sekundy nieuwagi. To rodziło sporo patologii. Referent o niskich dochodach mógł łatwo "sobie dorobić" niczym milicjant z radarem przed świętami. Kasy fiskalne ucywilizowały sposób prowadzenia ewidencji.

Zarys historyczny.
Zanim wprowadzono kasy fiskalne w większych sklepach były zwykłe kasy ułatwiające pracę sprzedawcom i rozliczanie ich przez przełożonych. Dzięki nim można było szybciej policzyć zakupy dokonane przez klienta, a jednocześnie rozliczyć kasjera z manka, czy chęci okradania klienta lub właściciela sklepu. 
Pierwsze kasy pojawiły się w Ameryce w XIX wieku. Właściciel barów James Ritty z Ohio zauważył, że jego zyski maleją mimo, że jego bary odnoszą sukces. Dlatego wspólnie z bratem-mechanikiem postanowił zbudować kasę rejestrującą by móc łatwiej kontrolować swoich pracowników. Wykorzystali do tego istniejący już mechanizm, który był montowany na statkach. Zliczał on obroty śruby okrętowej. Mechanizm ten stał się sercem maszyny liczącej. Konstrukcja tych maszyn była powszechnie wykorzystywana w urządzeniach liczących i kasach stosowanych w Polsce jeszcze w latach siedemdziesiątych. Dział księgowości z tego okresu kojarzył się z dźwiękiem powszechnie stosowanych liczydeł i kołowrotków liczących. Znajomość biegłego posługiwanie się liczydłem była jeszcze nie tak dawno elementem nauki w szkołach. 



Pod koniec XIX wieku Ritty skonstruował szufladę na gotówkę podłączoną do kas. Nazwano ją „Nieprzekupny Kasjer Ritty’ego”. Solidnie wykonana szuflada była dodatkowym zabezpieczeniem gotówki przed drobną kradzieżą. Specjalny mechanizm umożliwiał otworzenie szuflady jedynie po zakończeniu transakcji. W 1883 roku, gdy kasy sprawdziły się w barach Ritty’ego postanowił je opatentować i uruchomić ich produkcję. Wiadomość o możliwości kontrolowania pracowników dzięki wymyślonym przez Ritta kasom rozeszła się szybko.  Kasy stały się powszechnie stosowane. W 1892 roku posiadały już automatycznie otwierane szuflady przy pomocy specjalnych rur pneumatycznych i do tego drukowały paragony. W 1906 roku ręczny mechanizm napędu liczydła kas zastąpiono elektrycznym. Zniknęła rączka z boku kasy. 
W następnych latach następował szybki rozwój umożliwiający wszechstronne wykorzystanie kas rejestrujących. Aż dziw bierze, że w 1932 roku napisano pracę naukową na temat kas automatycznych do samodzielnego wykorzystywania przez klientów. W celu unifikacji towarów został wprowadzony jednolity kod towarów, który w latach siedemdziesiątych przyjął formę kodu kreskowego. Zmieniły się również mechanizmy kas. Pojawiła się elektronika, ulepszono metodę druku paragonów. Pojawienie się skanera dało możliwość automatycznego wprowadzania towarów poprzez skaner. Dzięki temu  kasy automatyczne, bezobsługowe stały się istniejącym faktem. Realizacją futurystycznej pracy naukowej z początku ubiegłego roku.


Powszechne stosowanie kas stało się przyczynkiem do wykorzystania ich przez organy podatkowe w celu łatwiejszej kontroli podatkowej. By to umożliwić kasy zostały zaplombowane, a drukowane paragony były drukowane w dwu kopiach. Dla klienta i do celów archiwizacyjnych. Wraz z rozwojem technologii pojawiły się moduły rejestrujące, które wprowadzono również w Polsce. W ten sposób w 1993 roku Polska dołączyła do takich krajów jak: Rosja, Bułgaria, Serbia, Rumunia, Republika Macedonii, Albania, Mołdawia, Bośnia i Hercegowina, Kazachstan, Armenia, Gruzja, Kenia, Tanzania, Malawia, Rumunia i Etiopia w których to kasy rejestrujące zostały wyposażone w specjalne moduły fiskalne gromadzące informacje, które następnie były kontrolowane przez urzędy skarbowe. Niektóre z tych państw wkrótce przejdą na nowszy system rejestracji danych - online, umożliwiający gromadzenie informacji dotyczących sprzedaży w chmurze obliczeniowej Krajowej Administracji Skarbowe już w momencie realizacji transakcji.


 Obowiązek posiadania fiskalizowanych kas rejestrujących wprowadzono wraz z podatkiem VAT w 1993 roku. Podano wówczas kryteria jakie muszą spełniać kasy rejestrujące. Wyznaczono progi przychodów od jakich posiadanie kasy jest obowiązkowe, jak również określono kwotę odliczenia jaką możemy uwzględnić w kosztach zakupu kasy fiskalnej. Przez 25 lat przepisy te były ciągle modyfikowane. Zmieniano kwoty przychodu zwalniające z obowiązku posiadania kasy fiskalnej, dołączano kolejne grupy podatników zobowiązane do tego obowiązku bez względu na wielkość przychodów, zmieniano warunki rozliczeń w kosztach zakupu kasy, jak również modyfikowano sposób archiwizacji danych objętych kontrolą skarbową. Również w 2018 roku wiele zmian zostało i zostanie wprowadzonych w zakresie prowadzenia kas fiskalnych. Pisaliśmy o tym przy okazji zmian w ordynacji podatkowej 2018.

Na dzień dzisiejszy przepisy dotyczące kas fiskalnych mówią, o obowiązku posiadania urządzenia rejestrującego w przypadku sprzedaży towarów i usług na rzecz osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej, jeżeli ich obrót jest wyższy niż 20 000 zł rocznie. Do kwoty tej nie zalicza się sprzedaży środków trwałych, niematerialnych i prawnych podlegających amortyzacji, jak również sprzedaży nieruchomości o ile czynność te są udokumentowane fakturą.
Przypominam, że miesięczny obrót do poziomu 1050 zł zwalnia z obowiązku rejestracji firmy. Tak, że zaraz po przekroczeniu przychodów powodujących konieczność otworzenia firmy wchodzi obowiązek ewidencjonowania przychody przy pomocy kasy fiskalnej.

Zwolnienie z obowiązku posiadania kasy fiskalnej nie dotyczy niektórych rodzajów działalności, w których kasy fiskalne są obowiązkowe bez względu na wysokość przychodów. Szczegółową listę można znaleźć w  § 3 i 4 Rozporządzenia Ministra Rozwoju i Finansów z dnia 20 grudnia 2017 r. W przypadku osób rozpoczynających działalność gospodarczą jak również firm, które utraciły prawo do zwolnienia z obowiązku ewidencjonowania sprzedaży przy pomocy kasy rejestrującej, obowiązek ten powstaje po dwu miesiącach od końca miesiąca kiedy tę działalność zarejestrowali, lub utracili prawo do zwolnienia.


Ulga na zakup kasy fiskalnej.
Od strony zaliczenia do kosztów prowadzonej działalności zakup kasy fiskalnej wygląda nieco inaczej niż zakup środków trwałych, czy wyposażenia związanego z prowadzoną działalnością. Podatnicy VAT odliczają 90 % ceny netto, ale nie więcej niż 700 zł bezpośrednio od podatku należnego w deklaracji VAT 7. Warunkiem koniecznym jest złożeniu pisemnego zgłoszenia do naczelnika urzędu skarbowego, udokumentowanego fakturą zakupu. Kwota VAT od faktury zakupu kasy wpisujemy normalnie po stronie podatku VAT do odliczenia. Nie jest istotny termin kiedy kasa  przejdzie fiskalizację.
W przypadku zakupu kasy przez osobę, która nie jest czynnym płatnikiem VAT zwrot wynosi 90 % ceny brutto (nie więcej niż 700 zł) i następuje bezpośrednio na konto podatnika po uprzednim złożeniu zgłoszenia zwrotu u naczelnika urzędu skarbowego.

Kasy online.
Nowe, rejestrowane w tym roku kasy fiskalne powinny spełniać kilka warunków. Przede wszystkim powinny mieć możliwość druku na paragonach numeru NIP klienta. Powinny również archiwizować dane dotyczące sprzedaży - online, w chmurze Krajowej Administracji Skarbowej. Te ostatnie są jak na razie niedostępne. Oczywiście kasy z systemem pamięci elektronicznej mogą być używane jeszcze przez cztery lata, ale potem trzeba będzie je wymienić. Dlatego z zakupem kasy fiskalnej najlepiej poczekać, aż kasy online pojawią się na rynku.

Proponowany przez Ministerstwo Finansów termin wprowadzania kas online, jest ściśle związany z konkretnymi branżami. Kasy online będą wymagane:
a) od 01.01.2019 r. - naprawy pojazdów silnikowych oraz motorowerów (w tym naprawy opon, ich zakładania, bieżnikowania i regenerowania) jak również w zakresie wymiany opon lub kół dla pojazdów silnikowych oraz motorowerów,
b) od 01.01.2019 r. - dokonujących sprzedaży benzyny silnikowej oleju napędowego, gazu przeznaczonego do napędu silników spalinowych,
c) od 01.07.2019 r. - związane z wyżywieniem wyłącznie świadczonych przez stacjonarne placówki gastronomiczne, w tym również sezonowo, oraz w zakresie krótkotrwałego zakwaterowania,
d) od 01.01.2020 r. - fryzjerskie, kosmetyczne i kosmetologiczne, budowlane, w zakresie opieki medycznej świadczonej przez lekarzy i lekarzy dentystów, prawników, oraz związane z działalnością obiektów służących poprawie kondycji fizycznej wyłącznie w zakresie wstępu.





 
Cena nowej kasy fiskalnej to 1000-3000 zł w zależności od wyposażenie i możliwości podłączenia urządzeń peryferyjnych. Kasy online jak zapewniają producenci powinny być w tej samej cenie. Problem z ich dostępnością wynika jedynie z tego, że rozporządzenie o kasach online ukazało się 22 czerwca br. a oczekiwanie na homologację trwa około 3 miesięcy. Z tego wniosek że powinny pojawić się na koniec września, by można było je rejestrować od 1 października. 

Wpisywanie numeru klienta do paragonów to nowy wymóg fiskusa. Jest on niezbędne dla klientów, którzy będą chcieli po kilku dniach otrzymać fakturę na podstawie paragonu.

Należy tez pamiętać, że warunkiem ulgi na zakup kasy fiskalnej jest korzystanie z niej i serwisowanie przez minimum  trzy lata od daty zakupu.

Tegoroczne zmiany w przepisach o kasach fiskalnych wprowadziły nowość w zakresie wynajmu kas fiskalnych. Niestety sprawa jest tak świeża, że producenci i dystrybutorzy kas nie mają jeszcze takiej usługi w swojej ofercie.

#kasa rejestrująca #kasa fiskalna #urządzenia rejestrujące #fiskalizacja #ewidencja sprzedaży

Kasa fiskalna


Dla wielu osób, które prowadzą własną działalność gospodarczą uważa, że czasy prosperity skończyły się, nota bene, wraz z odejściem SLD z rządów. Pewnie to przypadek, ale wielu znajomych to potwierdza. Przez ostatnie 5 lat oszukują się licząc na pozytywne zmiany. Niestety ostatnie dwa lata to już zjazd po równi pochyłej. Oczywiście przyczyn może być wiele. Przede wszystkim brak dostosowania rodzaju działalności do zapotrzebowania na rynku. Również następują zmiany w biznesie. Małe firmy nie przebiją się na rynku z wieloma produktami bez znacznych inwestycji i zmian w systemie zarządzania firmą. Czasy prowizorek minęły i jedynie w usługach małe firmy mają prawo bytu. Dlatego coraz więcej osób w ogóle zastanawia się czy nie przestać płacić VAT. To jak z progiem podatkowym w podatku dochodowym. Gdy przekroczymy pewien dochód zarabiamy mniej bo skala podatkowa jest restrykcyjna dla ludzi, którym się w interesach poszczęściło. Koniec rozliczeń VAT oznacza brak obowiązku przesyłania JPK, brak płatności podzielonej split payment, a także zmniejszenie skali dochodów, do kwoty, gdy urząd skarbowy przestaje interesować się nami, z uwagi na niską opłacalność kontroli skarbowej.
Jakie nieprawidłowości można znaleźć u kogoś kto zarabia poniżej 200 tyś zł rocznie?

Dlaczego są osoby, które "na siłę" ciągnęły dobrowolne podleganie pod podatek VAT?
Przede wszystkim więksi odbiorcy wymagają by dostawca był płatnikiem VAT. W przypadku towarów cena jest taka sama u płatników VAT jak i u tych co VAT-u nie płacą. W efekcie ci co kupują płacą tyle samo za towar, a nie mogą sobie odliczyć VAT od zakupu. To powoduje, że VAT, czyli podatek od wartości dodanej znacznie podnosi koszt nabycia towaru służącego do dalszej odsprzedaży. Oczywiście pod warunkiem, że odbiorca jest płatnikiem VAT. Trochę inaczej jest w przypadku sprzedaży usług, a szczególnie przy samozatrudnieniu. Tu najczęściej VAT jest neutralnym składnikiem ceny. Wykonawca usługi, czy pracy zleconej dolicza dodatkowo do wystawianej faktury VAT. W jego przypadku nic się nie zmienia. Jednak od strony wizualnej płatnikowi faktury wydaje się nawet, że mniej płaci za usługę, czy pracę. Tak przynajmniej było bo teraz mamy split payment i wartość VAT jest płacona na inne konto z którego korzystanie jest znacznie ograniczone.

W przypadku handlu, czy produkcji rezygnacja z bycia czynnym płatnikiem VAT może oznaczać utratę klientów, którym nie opłaca się kupować towary bez faktury VAT. To spowoduje u podatników zwolnionych z VAT ograniczenie całej sprzedaży do handlu detalicznego. To z kolei oznacza konieczność posiadania kasy fiskalnej. Przy sprzedaży wyłącznie na fakturę firma nie musieli mieć kas fiskalnych, jednak przy sprzedaży nieudokumentowanej kasa fiskalna obowiązuje już po przekroczeniu obrotu na poziomie 20 000 zł. Poza tym w przypadku zakupu towarów przedsiębiorca który nie jest czynnym podatnikiem VAT i tak płaci VAT, którego nie odliczy. Musi więc ubruttowić cenę zakupu i od całości naliczać marżę. To automatycznie podniesie nam wartość dochodu.

Poza tym musimy pamiętać, że rezygnacja z VAT nie opłaca się, gdy planujemy większe inwestycje.  


Zgodnie art. 143 ustawy o VAT, zwalnia się podmiotowo od obowiązkowego płacenia podatku VAT sprzedaż dokonywaną przez podatników, u których wartość sprzedaży nie przekroczyła łącznie w poprzednim roku kwoty 200 000 zł. Zwolnienie z podatku VAT powoduje, że do wartości sprzedaży nie wlicza się kwoty podatku. Podatnicy deklarują czy chcą być czynnymi płatnikami VAT, gdy rozpoczynają działalność. Są nimi do chwili osiągnięcia dochodu w wysokości 200 000 zł. Osoby prowadzące działalność gospodarczą  mogą wnosić o zwolnienie z podatku VAT również w trakcie roku, jeżeli ich dochody nie przekroczyły kwoty 200 000 zł proporcjonalnie do liczby dni prowadzonej działalności w danym roku podatkowym.

Rejestracji i aktualizacji w podatku VAT dokonuje się poprzez formularz VAT-R. Zgodnie z interpretacją indywidualną z dnia 31 sierpnia 2017 r wydaną przez Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej podatnik, który będzie korzystał ze zwolnienia podmiotowego na podstawie art. 113 ustawy o VAT, nie będzie ma obowiązku (składania deklaracji VAT-R), lecz jedynie prawo, do złożenia tego formularza. Mimo przytoczonej interpretacji powinno się w ciągu 7 dni  (licząc od dnia, w którym podatnik zmienia swój status z czynnego podatnika na zwolnionego i odwrotnie) powiadomić naczelnika urzędu skarbowego o zmianach, deklaracją VAT-R.

Powrót do podlegania podatkowi VAT następuje wraz z przekroczeniem kwoty 200 000 zł lub dobrowolnie od początku miesiąca wskazanego przez podatnika, po powiadomieniu naczelnika urzędu skarbowego. W przypadku, gdy podatnik utraci prawo do zwolnienia podmiotowego z VAT na podstawie art. 113 ustawy o VAT, ponowna rezygnacja może nastąpić nie wcześniej niż po upływie roku, przy spełnieniu warunków zwolnienia.

Z ekonomicznego punktu widzenia opłaca się zwolnienie podmiotowe z VAT (na podstawie art. 113 ustawy) jedynie osobom fizycznym dokonującym sprzedaży detalicznej, osobom, które nie prowadzą działalności gospodarczej lub tym, które prowadzą działalność, a nie są płatnikami VAT lub są przedmiotowo zwolnieni z VAT. Oczywiście o ile nie planuje się dokonywać inwestycji.

Zwolnienie podmiotowe z VAT nie opłaca się podmiotom dokonującym sprzedaży swoich produktów i usług firmom będącym płatnikami VAT i tym które planują inwestycje.


Mniejsze dochody powodują, że mimo oczywistych argumentów mimo wszystko zamierzamy uzyskać zwolnienie z obowiązku płacenia VAT. Musimy jednak uwzględnić fakt, że rezygnacja z rozliczania VAT (powrót do zwolnienia) wiąże się z koniecznością dokonania korekty podatku odliczonego od niektórych zakupów w okresie poprzedzającym wyłączenie z VAT. 

W przypadku, gdy czynny podatnik VAT rezygnuje z rozliczenia VAT musi się liczyć z obowiązkiem skorygowania VAT odliczonego o dokonanych zakupów w okresie, kiedy był czynnym płatnikiem VAT. Jest to związane ze "zmianą przeznaczenia" nabytych towarów czy usług. Zgodnie z ustawą odliczamy podatek VAT jedynie od zakupów związanych z prowadzoną działalnością opodatkowaną w VAT. W celu ustalenia wysokości korekty powinniśmy sporządzić spis z natury(dobrowolny), jak również uwzględnić w rozliczeniach zakupy inwestycyjne w których VAT odliczyliśmy. Korekcie podlegają przede wszystkim środki trwałe lub niematerialne o wartości początkowej nieprzekraczającej 15 000 zł. Korektą obejmuje się te składniki majątku, które pozostają w użytkowaniu odpowiednio 5-10 lat, od momentu dodania do stanu posiadania firmy.

Jeżeli podatnik rezygnuje z rozliczania VAT ma obowiązek uwzględniać korekty w deklaracji VAT-7 w pozycji 47, w roku następnym, mimo, że praktycznie nie jest już płatnikiem VAT.  

Przykładowo, gdy podatnik nabył samochód w 2014 roku za kwotę 100 000 zł i odliczył cały VAT, to w przypadku rezygnacji z VAT w 2017 roku musi dokonać korekty VAT w wysokości 1/5 wartości VAT w dwu ratach - w 2018 i 2019 roku. Przy czym nie istotne jest w którym miesiącu nastąpiła rezygnacja z VAT. W przypadku wyposażenia korekty nie dokonuje się, jeżeli przez 12 miesięcy od momentu zakupu podatnik był czynnym płatnikiem VAT. W przypadku towarów handlowych konieczna jest korekta VAT obejmująca wszystkie towary od których odliczono VAT.

Wartość korekty VAT stanowi koszt w rozumieniu podatku dochodowego. Dotyczy to również środków trwałych podlegających amortyzacji. W tym przypadku powinno się również skorygować wysokość odpisów amortyzacyjnych. 

#rezygnacja z VAT #zwolnienie z VAT #korekta VAT #zwolnienie podmiotowe #zwolnienie przedmiotowe #art. 113 #ustawa o VAT

 


Rezygnacja z VAT. Art. 113 ustawy o VAT