Afera korupcyjna szefa KNF świadczy o tym, że osoby sprawujące władzę czują się na tyle silni i bezkarni, że mogą robić wszystko i to każdemu bez wyjątku. Tak przynajmniej wynika z opinii niektórych mediów. Mają usłużną policję wycinającą nawet konfetti na ich widok. Własne instytucje ochrony rządu, gdzie kierowcą limuzyny rządowej może być każdy kto ma prawo jazdy. Posługują się całkowicie im podległą prokuraturą wchodzącą do Frasyniuka o 6 rano, a po szefa KNF po kilku dniach i wielokrotnych ostrzeżeniach. Powołali swoje alternatywne formacje wojskowe w postaci jednostek wojsk terytorialnych. Opanowali nadzór kontroli zgodności działań legislacyjnych z konstytucją, dzięki czemu prowizorki ustawowe coraz częściej stają się aktami prawnymi. Obsadzili swoimi stanowiska w sądach. Natomiast przeciwników politycznych i opozycję postraszyli prywatną armią posłusznych kiboli, którzy w zamian za bezkarność są gotowi zrobić wszystko co tylko zażąda od nich prezes. Jedynym wolnym organem są jeszcze media, ale już nie wszystkie bo siła perswazji i szantażu robi swoje. Przecież nikt nie jest kamikadze widząc kibola z maczetą i znaczkiem młodzieżówki partii rządzącej.
To jak według relacji medialnych szef KNF żądał łapówki od jednej z najbogatszych osób w Polsce dowodzi po co była ta cała szopka z naprawianiem państwa i po co są ustawy umożliwiające Państwu zamykanie dowolnej firmy, gdy tylko stwierdzą, że na przykład wykorzystują ona przepisy prawa w celu osiąganiu zysków. Oczywiście, gdyby osiągały zyski niezgodnie z prawem to prawdopodobnie też byłyby przejęte przez organy państwowe, ale są wyjątki.
Do tego dochodzi ustawa "na telefon" o przejmowaniu banków i w zasadzie mamy już kompletny obraz dlaczego warto z Polski wyjechać jak najszybciej. Tym bardziej, że skarbówki są już szkolone w nowej, dodajmy "nowatorskiej" formie kontroli.
W skrócie można ją nazwać:
"Ile pan zarabia i dlaczego tak mało?"
Rzeczpospolita dotarła do materiałów i osób zgodnie z którymi Urzędy Skarbowe zaczynają zapraszać biznesmenów, którym zadaje się pytanie:
- "dlaczego zarabia pan tak mało".
- Jak mam odpowiedzieć na to pytanie, które zadaje urzędnik państwowy?
Pomyślmy.
Politycy obrażają nas na każdym kroku. Pokazują, że prawdziwymi polakami są kibole z bejsbolem, a nie pracodawcy. Podatników w Polsce traktuje się jak złodziei. Podatki są podnoszone na każdym kroku. Warunki odliczania VAT są niejasne i szkodliwe dla firm. Państwo każe płacić podwykonawcom, ale samo na bieżąco nie płaci firmom za wykonaną robotę.
Sejm wprowadza coraz więcej dni wolnych kościelnych i tych "na kaca", do tego opinia o Polsce jest coraz gorsza. Panuje przekonanie w Europie, że jesteśmy państwem bezprawia i wysokiego ryzyka inwestycyjnego, co gorsza jest na to coraz więcej powszechnie znanych przykładów. Do tego "analizy ekonomiczne" zamawiane przez rząd coraz bardziej przypominają kreatywną księgowość. Pojawiły się nawet opracowania "naukowe" dlaczego ekonomiści błędnie interpretują informacje wycinkowe, które nie przekładają się na ogólną kondycję gospodarki.
No tak, ale jak to wszystko powiem urzędnikowi państwowemu, to zaraz skorzystają z przepisów, które sobie uchwalili i zamkną mi firmę.
- To panie urzędniku ile powinienem zarabiać?
- Przynajmniej tyle samo co za rządów PO, plus inflacja i dodatek na 500+ !
Ok. Tylko gdzie udawać, że zarabiam więcej. No i jak nakręcę zyski to za kilka tygodni przyjdzie i da mi domiar za to, że wcześniej oszukiwałem.
To żart?
Niekoniecznie.
Takie oczekiwania fiskusa pojawiły się już w czerwcu 2018 roku. Były to pierwsze symptomy nowej strategii kontrolnej. Zamiast zbierać haki na firmę, szukać nieprawidłowości, czy pomyłek (co jest kosztowne i pracochłonne) lepiej jest przeczołgać przedsiębiorców wezwaniami do urzędu, i dać im jakąś "wspólnie wynegocjowywaną" propozycję niezbędną dla uzyskania azylu spokoju. Urząd Skarbowy niczym mafia będzie zezwalać na prowadzenie działalności na terytorium za który odpowiada, pod warunkiem uiszczenia odpowiedniego haraczu. Oczywiście w Polsce prowincjonalnej takie zasady obowiązują już od jakiegoś czasu. Cena spokoju nosi tam nazwę sponsorowanie działalności lokalnej gminy.
Eksperci podatkowi cytowani przez Rzeczpospolitą zastanawiają się dlaczego urzędy skarbowe prowadzą taką dziwną wojnę podjazdową, zamiast korzystać z kopalni wiedzy jaką jest powszechność składania JPK uchwalona jeszcze za poprzedniej ekipy rządzącej Polską? Czyżby nie było pieniędzy, czy fachowców do zbudowania odpowiednich algorytmów kontrolnych?
Doradcy podatkowi podkreślają że "nikt nie ma prawa żądać od przedsiębiorców składania wyjaśnień dlaczego osiągają oni w biznesie sukces, czy porażkę". No tak, ale musi być jeszcze funkcjonujące prawo. Jeżeli szef KNF, instytucji kontrolnej, powołanej do przestrzegania prawa, dbania o nasze pieniądze okazuje się szantażystą, a sejm pod jego działania uchwala przepisy prawne ułatwiające stawianie kolejnych propozycji korupcyjnych od innych banków, to w jakim państwie żyjemy?
Przecież obecne prawo jest ściśle powiązane z potrzebami politycznymi rządzących. Skoro, gdy ktoś protestuje przeciw kibolom, którzy niosą hasła faszystowskie, jest za to ścigany z całą surowością prawa, to gdzie jest prawo? Sam prokurator generalny za ujawnienie filmu ze świętowania urodzin Hitlera, insynuuje sfingowanie całego zajścia przez osobę filmującą to zdarzenie. To jakby stacje telewizyjne płaciły kibolom za wykrzykiwane hasła szerzące nienawiść i odpalanie rac na marszu "niepodległości".
Jak odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości? Szumu medialnego i fake newsów? Przecież my, osoby prowadzące w Polsce własną działalność gospodarczą, nie uprawiamy polityki, nie interesuje nas nawet kto rządzi Polską, chcemy jedynie zarobić na chleb. Nie mamy ochrony medialnej, czy armii prawników na etatach.
Nie odpowiem w skarbówce, że łamią prawo. Nie wyrzucę "zaproszenia, bo godnie z aktualnymi przepisami za brak reakcji na pytania urzędu skarbowego grożą mi surowe sankcje finansowe. Co z tego, że będę mieć rację, jak puszczą mnie w skarpetkach, zabiorą firmę, dom, a ja nie będę mieć już pieniędzy na adwokata by udowodnić, że zrobili to bezprawnie. PO jak rządziło Polską nie rozliczało poprzednich rządów PiS. Kto zadba o interesy jakiegoś byłego przedsiębiorcy, który nie ma już pieniędzy na chleb.
Urzędnicy skarbowi, jak sugerują przesłuchiwani biznesmeni, jak typowi żołnierze mafii sprawdzają co im wolno. Kto się im bezgranicznie podporządkuje, a kto ma odpowiednią ochronę prawną. Na pierwszy rzut oka dla przedsiębiorców również lepsze jest wyjaśnienie dlaczego mają spadek obrotu niż twarda kontrola skarbówki, która w znacznym stopniu ogranicza zdolność do normalnego prowadzenia działalności. Poza tym ignorowanie zaproszenia na rozmowę do urzędu skarbowego zawsze kończy się kilkuset złotową karą.
Z pewnością urząd skarbowy nie przyjmie oczywistych, obiektywnych przyczyn spadku zysku. Na przykład związanych z tym, że paliwo w ostatnim okresie zdrożało o blisko 20 % mimo, że na świecie generalnie paliwo ciągle tanieje.
Ministerstwo Finansów na zapytanie gazety Rzeczpospolita odpowiedziało, że nie wydawało urzędom skarbowym żadnych wytycznych w zakresie przepytywania osób u których występuje spadek dochodów. Tłumaczy, że jest to z pewnością inicjatywa lokalna wynikająca z chęci poprawy ściągalności podatków.
Jak jest naprawdę ?
Pokaże nam to 2019 rok kiedy to zacznie brakować pieniędzy na kolejne obietnice wyborcze, za które płacimy my, podatnicy.#afera KNF #szef KNF #ile zarabiasz #kontrola skarbowa #sankcje finansowe #sankcje skarbowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz