Samochody elektryczne, hybrydowe są od lat dotowane w Unii Europejskiej, również w krajach byłego bloku wschodniego. Najlepszym przykładem jest Estonia, gdzie od lat jest prowadzona stała wymiana taboru wykorzystywanego przez jednostki samorządowe i rządowe. W Estonii samochody elektryczne kupiono ze sprzedaży kwoty emisji spalin jakie przyznała im Unia Europejska. Do tego kilka lat temu pokryto kraj gęstą siecią stacji do ładowania samochodów elektrycznych. Odległość między nimi wynosi maksymalnie 60 km. Estonia mogła sobie na to pozwolić ponieważ ich elektrownie nie emitują gazów cieplarnianych, więc było ich na to stać. Czechy w tym roku wprowadzają na rynek własny samochód - elektryczna Skodę. Proponowana przez nich cena to ok. 60 tys. zł i jest porównywalna z innymi samochodami benzynowymi z tym samym wyposażeniem.
Wizja premiera Polski
W 2016 roku pan premier Morawiecki obiecał Polakom milion samochodów elektrycznych do roku 2025. Wizja była na tyle barwna, że spora część elektoratu "dobrej zmiany" uwierzyła w to, podobnie jak różne inne opowieści z krainy PR i kreatywnej księgowości. Na potrzeby kampanii wyborczej w 2019 roku podano nieco zmodyfikowaną wersję tej wizji. Tym razem wydano ją w formie dokumentu - "Strategii Zrównoważonego Rozwoju Transportu do 2030 roku". Zgodnie z tym dokumentem w 2030 roku po naszych ulicach będzie jeździć nieco mniej bo tylko 600 tys. aut elektrycznych. Mimo, że to niezwykle ambitna wizja to i tak auta te stanowić będą zaledwie 2% w ogólnej liczbie samochodów osobowych. To mniej więcej tyle, ile dziś jeździ po naszych drogach aut z napędem hybrydowym.
Do tego dochodzi fakt, że o ile samochody elektryczne są ekologiczne to produkcja energii elektrycznej w Polsce jest bardzo szkodliwa dla środowiska. Co z tego, że samochody nie będą emitować spalin skoro prąd do ich uruchomienia pochodzi z elektrowni węglowych, głównie starego typu. Emitują one duże ilości tlenku węgla, a dodatkowo pochłaniają one bezpowrotnie wodę, której i tak nie mamy.
Wirtualna ekologia
W ten sposób dochodzimy do clou problemu. Wynika z tego, że w bilansie ogólnym, bez likwidacji elektrowni węglowych i tak nie będzie zmiany stopnia zanieczyszczenia w Polsce. Od lat był u nas budowany program modernizacji elektrowni węglowych. Stawiano na stopniowe przechodzenie na odnawialne źródła energii. Niestety, wizja to nie była zgodna z polityką "dobrej zmiany". Lobby węglowe ma dziś zbyt silną pozycję i cały ten proekologiczny system został zniszczony, a zgromadzone środki finansowe przeznaczono na dofinansowanie nierentownego węgla, aby utrzymywać sztucznie niskie ceny energii elektrycznej w Polsce. Jednocześnie wprowadzono restrykcyjne przepisy dotyczące ferm wiatrowych i fotowoltaiki. W ten sposób przywrócono politykę energetyczną jak za czasów Gierka, a PiS, jak dawniej PZPR dla dobra narodu dba o to żeby prąd nie drożał, tworząc ceny urzędowe dla odbiorców indywidualnych.
Jednocześnie propaganda udowadnia - na wielu różnych płaszczyznach, że w energetyce ze względów patriotycznych najlepszy jest węgiel, nawet jeżeli pochodzi on z kopalni w Donbasie okupowanych przez Rosjan. Ekologiczne wytwarzanie prądu jest ciągle sabotowane przez "dobrą zmianę". To powoduje, że w technologii energetycznej Polska cofa się w rozwoju, a ceny prądu będą rosły w postępie geometrycznym, gdy tylko będą uwolnione. Jedyną szansą "dobrej zmiany" aby kontynuować taki stan jest wyjście Polski z Unii Europejskiej. Tylko wówczas nasz kraj nie będzie płacił kar za niszczenie środowiska i zabijanie społeczeństwa smogiem, tak jak to się dzieje w krajach na wschód od naszej granicy.
Komunikacja e-mobilna
W tej sytuacji jedynym propagandowo polem do działań pozorowanych może być dla rządu walka o komunikację ekologiczną. Czy ingerencja państwa w transport nisko emisyjny jest pożądana? Przecież w liberalnej gospodarce wolnorynkowej najlepszym sposobem na szybki rozwój w dziedzinie ekologii mobilnej wydaje się pozostawienie jej samej sobie. Podobnie jak w przypadku elektrowni z odnawialnych źródeł wystarczy nie przeszkadzać!
Sami producenci urządzeń opartych o ekologiczne technologie zadbają, aby były one powszechne i tanie. Poza tym zgodnie z oczekiwaniem społeczeństwa, Unia Europejska w uchwalanym obecnie budżecie stawia duży nacisk na ekologię. Przykładem rozwoju ekologicznego transportu bez ingerencji państwa są skutery elektryczne, rowery i hulajnogi. Nikt tego nie dotuje a stają się one coraz bardziej powszechne, podobnie jak rowery miejskie. O dziwo i one stają się dla władz niepożądanymi środkami lokomocji. Zamiast dostosować nasze przepisy ruchu drogowego do tych ekologicznych alternatywnych środków lokomocji (hulajnogi elektryczne) wprowadza się zakazy w ich stosowaniu. To nie ułatwia dbania o środowisko.
Fundusz Niskoemisyjnego Transportu
W styczniu 2018 roku powstała ustawa obejmująca Plan Rozwoju Elektromobilności w Polsce. Ustawa ta zmieniała między innymi poprzednią ustawę o biokomponentach i biopaliwach ciekłych.W jej ramach w czerwcu 2018 roku powstał Fundusz Niskoemisyjnego Transportu (FNT). Zgodnie z ustawą przychody Funduszu będą pozyskiwane z budżetu państwa w ramach wpływów z podatku akcyzowego, z tytułu dopłaty zastępczej oraz ze środków przekazywanych przez operatora systemu przesyłowego elektroenergetycznego. Notabene system ten wymaga znacznych nakładów inwestycyjnych na modernizację linii przesyłowych. Pozbawianie ich środków spowoduje kompletny paraliż w energetyce.
Dopłaty z FNT dotyczą 11 obszarów organizacji transportu nisko emisyjnego. Chodzi między innymi o wsparcie dla rozwoju transportu opartego o instalacje gazowe CNG i LPG, samochody elektryczne oraz pojazdy wykorzystujące wodór jako paliwo. Dofinansowanie ma się odbywać na podstawie ogłaszanych cyklicznych konkursów ofert, a środki mają być rozdysponowane do wyczerpania zgromadzonych środków. Zgodnie z ogłoszeniem FNT pierwszy konkurs ma się odbyć w III kwartale 2019 roku.
Dopłaty na zakup samochodów elektrycznych i wodorowych
Od ponad roku, kiedy to powołano FNT powstawały różne szczegółowe rozporządzenia dotyczące dotacji przyznawanych przez Fundusz. W listopadzie 2019 roku ustępujący
ministrowie: energii Krzysztof Tchórzewski i finansów, inwestycji i
rozwoju Jerzy Kwieciński, podpisali dokument dotyczący szczegółów dopłat do zakupu
samochodów elektryczny i napędzanych wodorem. Zgodnie z podpisanym dokumentem dotacją będą objęte samochody elektryczne w cenie do 125 tys. zł, oraz samochody z napędem wodorowym w cenie nie przekraczającej 900 tys. zł. Dotacja będzie wynosić 30 % ceny samochodu. Samochody elektryczne w tej cenie należą do segmentu małych samochodów miejskich, typu; Opel Corsa, Skoda Citygo, Smart, Peugeot 208, Renault Zoe, Volkswagen up. Można więc sądzić, że skorzysta z niej niewielki segment użytkowników, którym samochód służy jedynie do dojazdu do pracy.
stacja ładowania pojazdów elektrycznych centrum handlowe M1 Łódź |
Jak otrzymać dotację?
Osoby które chciałyby otrzymać dotację muszą poczekać na ogłoszenie naboru wniosków o przyznanie dopłaty. Ma to się stać do końca 2019 roku. Gdy taki konkurs zostanie ogłoszony należy złożyć wniosek o wsparcie. W ciągu ośmiu miesięcy od daty złożenia wniosku, należy dołączyć kopię faktury zakupu nowego pojazdu, oraz kopię dowodu rejestracyjnego i dokumentu ubezpieczenia. Po złożeniu wszystkich dokumentów rozpocznie się rozpatrywanie wniosków, przy czym dotacja będzie wypłacana do wyczerpania się środków przeznaczonych na ten cel w FNT. Wnioski rozpatrzone pozytywnie, na które braknie środków będą dotowane w pierwszej kolejności w następnej edycji konkursu. Należy pamiętać, że dotacja ma charakter uznaniowy. O tym komu zostaną przyznane środki będą decydować urzędnicy "dobrej zmiany". Zgodnie z ustawą dysponentem Funduszu, z którego będą wypłacane dotacje jest Minister Energii.
Źródła napędu samochodów w Polsce
Przeciętny samochód w Polsce ma 14 lat. Większość z nich nie spełnia żadnych norm ekologicznych. Z powodów ekonomicznych stare auta są powszechnie sprowadzane z zagranicy. Do tego wiele z nich często nie ma katalizatorów. Ponad połowa auta poruszających się po naszych drogach to samochody z silnikami benzynowymi. Diesle stanowią 1/3 ogółu samochodów. Zaledwie 17% samochodów posiada nisko emisyjne źródła napędu z czego większość - 3 mln to samochody napędzane gazem. Z napędem hybrydowym po naszych drogach jeździ 406 tys. aut, a samochodów z napędem elektrycznym jest zaledwie 3700 szt. Jeżeli chodzi o napęd wodorem to pierwszy samochód pojawił się w marcu 2019 roku. Niestety nadaje się on jedynie na rekwizyt do muzeum, bo brak jest w Polsce stacji umożliwiających jego zasilanie.
Samochody z napędem wodorowym
Szukanie
alternatywnych źródeł napędu służących komunikacji mobilnej jest spowodowane nie
tylko z emisją spalin i ekologią. Za 40-50 lat wyczerpią się źródła ropy
naftowej i konieczne będzie zastąpienie czymś tradycyjnej benzyny i oleju napędowego.
Alternatywą byłyby samochody elektryczne. Co ciekawe indukcyjne silniki elektryczne jak jednostki napędowe dla samochodów były wcześniej używane niż silniki spalinowe. Pewnie przyjęłyby się od początku, gdyby nie ich krótki zasięg i
długotrwałe uzupełnianie stanu naładowania akumulatorów. Przy obecnej technologi jest to minimum jedna
godzina. Wykorzystanie w samochodach wodoru jako paliwa umożliwiłoby
eksploatację i zasięg przypominający zasilanie benzyna, czy olejem napędowym.
Wodór może
być napędem dla samochodu w sposób pośredni w ogniwach paliwowych do
energii wykorzystywanej w silniku elektrycznym, jak i bezpośredni w
silniku, gdzie będzie spalany. Silniki spalinowe napędzane wodorem nie
są zbyt ekologiczne bo podczas spalania wytwarzany jest tlenek azotu.
Trudne jest też magazynowanie wodoru na potrzeby silnika spalinowego. Samochody musiałyby być niemal
ciągle używane. Kilkunastodniowy postój uniemożliwiłby dalszą eksploatację paliwa.
Ogniwa paliwowe na wodór
Na dzień dzisiejszy najlepszym rozwiązaniem wykorzystania wodoru w pojazdach są ogniwa paliwowe. Ogniwa
paliwowe używane w samochodach wodorowych to urządzenia elektrochemiczne, w których w
wyniku reakcji chemicznej wodoru z tlenem wytwarzana jest energia
(elektryczną i cieplną) wykorzystywana w indukcyjnych silnikach
elektrycznych służących do jego napędu. Są to więc samochody elektryczne z własnym systemem zasilania w prąd z pominięciem akumulatorów o dużej pojemności.
Zbiorniki na wodór przypominają nieco zbiorniki LPG, ale
mają kilka dodatkowych warstw ochronnych, złożonych z aluminium i kompozytów. Ich
standardowa wielkość umożliwia zasięg samochodów wodorowych nawet do 700 km. Czas tankowania wodoru wynosi 3 minuty. Z uwagi na
platynowe części ogniwa paliwowego są to samochody bardzo drogie. Wielkość zbiornika jest wyłącznie uwarunkowana miejscem, bo wodór jest lekki - czternastokrotnie lżejszy od powietrza. Pierwsze samochody napędzane ogniwem paliwowym na wodór, przykładowo Peugeot Partner H2Origin miał zasięgu 300 km. Jego jedyną wadą jest to, że nie można go eksploatować w temperaturze poniżej -20 °C.
źródło: YouTube - InfoBus TV |
Pozyskiwanie wodoru
Wodór jest gazem, który łatwo pozyskuje się z węgla. Obecnie 94 % wodoru jest produkowane w ten sposób. Potentatem w jego produkcji jest obecnie Australia, która w postaci skroplonej eksportuje go tankowcami do wielu krajów, głównie do Japonii. Zwiększone zapotrzebowanie na wodór, związane z wykorzystywaniem go w transporcie to nadzieja na rozwój dla naszych spółek węglowych i importerów tego surowca. Dlatego polskie spółki węglowe są zainteresowane rozwojem transportu opartego o wodór. Zachęcona polityką rządu Jastrzębska Spółka Węglowa brała aktywny udział w pracach nad powstaniem polskiego autobusu napędzanego wodorowym ogniwem paliwowym.
Niestety na świecie już trwają wysoce zaawansowane prace nad wytwarzaniem wodoru na skalę przemysłową przy pomocy elektrolizy wody, z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii. To znacznie obniży cenę wytwarzanego wodoru. Źle to wróży polskiej produkcji wodoru z węgla. Cena jednego kilograma wodoru wytwarzanego podczas elektrolizy wody może spaść do 80 groszy. Cena wodoru otrzymywane z węgla, w zależności od kosztów jego wydobycia waha się od 6 do 3 zł.
Polskie samochody zasilane wodorem
Mówienie o dotacjach do samochodów napędzanych wodorem nie jest bajkopisarstwem. Rok 2019 jest przełomowym w tej dziedzinie dla naszego rodzimego przemysłu samochodowego. Poznański producent autobusów Solaris w tym roku wprowadził do swojej oferty autobus Solaris Urbino 12 hydrogen napędzany wodorem. Swoją oficjalną premierę autobus miał w dniach 9-12 czerwca 2019 roku w Sztokholmie podczas pokazów organizowanych przez UITP - Międzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Publicznego. Jednak już w maju, w przeddzień premierowego pokazu, pierwszą partię 12 autobusów zamówiło włoskie Bolzano.
Autobusy nie są drogie. Ich koszt jest porównywalny do autobusu elektrycznego tej samej wielkości. Jego zaletą jest to, że nie wymaga ciągłego doładowania baterii na pętlach. Jego zasięg to 350 km. Może więc poruszać się na dłuższych trasach. Poza tym waga baterii jest dużo wyższa od zbiorników z wodorem. To obniża wagę pojazdu, przez co zwiększona jest jego dynamika. Autobus jest przy tym w stu procentach ekologiczny. Nie emituje żadnych spalin. Solaris to od lat znana marka. Ich autobusy jeżdżą w wielu krajach. Od początku były to samochody ekologiczne. W 2005 roku powstał ich pierwszy autobus hybrydowy, w 2013 r. pierwszy autobus elektryczny, a w 2019 roku autobus napędzany wodorem. Przy takim tempie rozwoju produkcja polskiego samochodu osobowego z napędem wodorowym może być niezbyt odległa. Wystarczy by w biznesie nie przeszkadzali politycy, jak to było z grafenem.
Solaris w Krakowie |
#samochód elektryczny #dopłaty #dofinansowanie #samochód hybrydowy #samochód na wodór #napęd wodorowy #ogniwo paliwowe #Strategia Zrównoważonego Rozwoju Transportu #Fundusz Niskoemisyjnego Transportu #innowacje #FNT #dotacje