Obsługiwane przez usługę Blogger.

Ceny prądu w 2019 roku

Specustawa w sprawie prądu, jaką w ostatnich dniach 2018 roku zafundowali nam rządzący Polską, żywo przypomina czasy sprzed stu lat w Rosji Radzieckiej. Rozmawiano tam również o prądzie i gospodarce centralnie kierowanej przez KC KPZR, tak jak dziś kierującym Polską jest ścisłe grono towarzyszy z Nowogrodzkiej w Warszawie. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Przede wszystkim Lenin nie zarzucał carowi wszystkich win wynikających z tego, że to on musi zarządzać krajem. Mówiąc do deputowanych, którzy zajadali się prażoną pszenicą, przedstawiał plan rozwoju energetyki i elektryfikacji kraju. Podawał terminy realizacji dostaw energii elektrycznej do poszczególnych obwodów, które potem były rzetelnie realizowane. Dzięki temu prąd przestał być luksusem i stał się powszechnie dostępny.


Nasz obecny rząd o planowaniu mówi zawsze i dużo. Głównie o wizjach. Zaledwie trzy lata temu obecny premier apelował, aby ludzie masowo wprowadzali w swoich domach ogrzewanie elektryczne. Miało to wyprowadzić kraj ze smogu. Obiecał nam, że od 2019 roku będzie specjalna taryfa dla tych, którzy swoje mieszkania będą ogrzewać prądem. Przecieraliśmy wówczas ze zdumienia oczy, bo przecież takie taryfy były od dawna, a jedyny problem dotyczył tego aby elektrownie węglowe nas nie truły. 


Jednak metoda "spalonej ziemi" to główny sposób postępowania obecnego rządu. Najpierw zniszczyć co się da, potem mówić, że skutkom zmian nie zapobiegli poprzednicy. A przecież to obecna ekipa skutecznie zahamowała  rozwój energetyki odnawialnej (wprowadzony przez PO), przerwała wszelkie prace nad energetyką jądrową (zerwano strategiczne kontrakty z Francją z czego sprytnie skorzystali Węgrzy) i zmienili tak prawo aby gospodarstwa domowe nie mogły korzystać z własnych wiatraków (mini elektrowni do 6 kW). 


W tym roku pan minister od energetyki ogłosił, że zniszczą w najbliższych latach wszystkie elektrownie odnawialne i postawią na elektrownie węglowe. Taka polityka jest również zagrożeniem bezpieczeństwa kraju bo według oficjalnych danych GUS w przyszłym roku 75 % węgla będziemy importować z Rosji. Czyli sami uzależniamy się od dobrego nastroju Putina.



Dziś (28.12,2018) w Sejmie ten sam pan minister z rozbrajającą szczerością powiedział, że dopiero w tym roku w lipcu dowiedział się, że prąd ma zdrożeć z powodu umów jakie Polska podpisała z Unią Europejską w 2007 roku. Tylko, że w ówczesnym rządzie zasiadał właśnie wyżej wymieniony minister. Zapomniał już o planach zobowiązania Polski do korzystania ze źródeł odnawialnych w produkcji energii elektrycznej i ogrzewania. Na to Unia Europejska dawała nam przecież pieniądze. To właśnie wówczas na to ich rząd obiecał wysokie dotacje na geotermię w Toruniu, znaczącego biznesmena zajmującego się ciągle polityką. Wielkość dotacji stała się tajemnicą państwową, a jednocześnie zlikwidowano pomoc mikro ciepłowniom ekologicznym do 6 kW. To z tego funduszu pół roku temu płacono górnikom pieniądze za deputaty węglowe.


Zniszczono, poza tym, projekt dywersyfikacji źródeł pozyskiwania surowców energetycznych. O ile PO wybudowała gazoport w Świnoujściu, to teraz PiS na nowo uzależnia nas od Rosji przez masowy import węgla, a Lotos, który zaopatrywał się w ropę naftową drogą morską połączono z Petrochemią Płocką korzystającą z rosyjskiej ropy. W ten sposób doprowadzono do znacznej podwyżki cen paliwa. 


Tak wygląda polityka i biznes na szczeblu centralnym.
Jak widać nadzór rządzących ogranicza się jedynie do obsadzenia stanowisk w radach nadzorczych i na szczeblach kierowniczych w spółkach skarbu państwa. Nawet za działania KNF nie chcą przyjąć na siebie odpowiedzialność ciągle tuszując nadużycia. Teraz przed nami rok wyborczy. Ludzie z radością będą głosować na tych co zamrozili ceny prądu na rok. Nie analizują, że to właśnie oni wywołali podwyżki. Nawet nie trzeba im nic obiecać. Potem jak przegrają wybory będą mogli na nowo palić opony na ulicach, gdy ceny prądu zostaną uwolnione.



Uzależnienie polityki i biznesu na szczeblu centralnym wychodzi zazwyczaj na jaw dopiero dzięki niezależnym mediom. To dlatego im, ktoś więcej ma za uszami tym bardziej dezawuuje ich niezależność. W końcu, gdy sprawy zajdą za daleko ciężko je zamieść pod dywan. Po drodze mamy zastraszenia świadków, dziennikarzy, śledczych. Tak było chociażby w sprawie SKOK-ów. Znane są obecnie działania prokuratury polegające na zastraszaniu dziennikarzy śledczych. 


Skoro niemal w każdej ekipie mamy jakieś afery to dlaczego nie ma wyroków za korupcję?

Bo to się nikomu nie opłaca. Póki afera jest medialna można zarobić na niej politycznie. Jak się ma większość w parlamencie to można nawet powołać specjalną komisję do "rozpoznawania sprawy". Jak to śpiewali już w 1969 roku Skaldowie, nie chodzi o to by złapać króliczka, ale by gonić go. Potem sprawa traci na znaczeniu. Nowi politycy zachowują się "dżentelmeńsko" względem poprzedników oszczędzając im razów. Mają tego świadomość, że w końcu i na nich może się poznać kiedyś ich elektorat.


Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie kim jest współczesny polityk skoro co chwila słyszymy o mniejszych, czy większych aferach. Wiadomo, że w decyzjach polityk kieruje się notowaniami sondaży, a każde posunięcie musi być odpowiednio wyreżyserowane przez PR-owca. Tak samo działają partie polityczne. Slogan, wrzutka, nośne hasło. Zero idei, czy jakichkolwiek wartości. Zauważyliście, że samorządy już dawno przestały być kuźnią polityków do szczebla centralnego. W samorządach trzeba się znać na pracy bo inaczej gmina zbankrutuje. Często jest to praca niewdzięczna granicząca z żebractwem o środki sponsorów. To zaś ociera się o korupcję. Poza tym samorządowiec ponosi odpowiedzialność za złą pracę. Polityk w Sejmie może nie znać się na niczym, byleby reprezentował poglądy swoich mocodawców. Prezesa partii, czy tych co dali mu pieniądze na kampanię wyborczą. Potem już tylko trzeba trwać przy żłobie. Najwyżej od czasu do czasu zmienić partię. Dlatego politycy w sejmie muszą być przede wszystkim lojalni.


Czy polityk może mieć czyste idee i nie wiązać się z biznesem?

W konstytucji ZSRR była wpisana dyktatura proletariatu. Pewnie również Che Guevara kierował się w swojej karierze wspieraniem proletariatu i walką klasową. Można się pokusić twierdzeniu, że prawdziwi komuniści byli ideowcami. Służyli społeczeństwu, które szło za nimi w atmosferze ciągłej walki z jakimś wrogiem. Całkiem jak dzisiejszy rząd, który nie potrafi normalnie sprawować władzy. Oni muszą ciągle kogoś atakować, z kimś walczyć, kogoś obrażać. A przynajmniej dzielić Polaków na swoich lepszych i tych gorszego sortu. Jednak wiemy to z historii, że ręcznie kierowana gospodarka planowa do niczego dobrego nie prowadzi. Komunistyczne struktury organizacji społeczeństwa nie przyjęły się nigdzie. Monopolizacja władzy prowadzi do dyktatury, a nieomylność do pychy i zachłanności.




Skoro tak, to trzeba nauczyć się żyć w demokratycznej gospodarce wolnorynkowej bo nie ma dla niej alternatywy. Wszelkie zawracanie Wisły kijem jest jedynie czasem straconym.


By ograniczyć korupcje i chęć mieszania się polityków do biznesu najstarsze kraje demokratyczne o wysokiej kulturze parlamentarnej uzbroiły się w odpowiednią konstytucję gwarantującą poszanowanie prawa, rozdział władzy prawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Danie gwarancji swobody działania wolnym mediom. Niestety od trzech lat w Polsce doszło do degradacji tych wartości. Podążamy drogą węgierską przypominającą scenariusze dyktatur z krajów Ameryki Łacińskiej, czy komunistycznej Azji.


Jakie wywołuje to skutki?

Przede wszystkim narastającą patologią. Korupcję zarówno polityczną jak i tę w biznesie. Nie da się opanować przestępstw gospodarczych, gdy o zaprzestaniu złodziejstwa u partyjnego polityka będzie decydować partyjny parlament, policjant i partyjny sędzia. Afery nie ujawnią również partyjne media. To z pewnością zapewni ich bezkarność i długotrwałe rządzenie w państwie bezprawia i ograniczonej wolności. Wzmacnianie dyktatury, która przerosła już wyobrażenia państwa komunistycznego z czasów PRL.

Jakie zagrożenie dla osób prowadzących działalność gospodarczą stanowią politycy?

Oczywiście nawet w PRL-u dało się jakoś prowadzić własną działalność. Jednak w dużej mierze byliśmy bez żadnej ochrony prawnej. Po upadku PRL-u osoby prowadzące własną działalność gospodarczą odzyskały w znacznym stopniu swoją podmiotowość. Przed wieloma sądami można było dochodzić swoich praw, a na końcu drogi stał jeszcze rzecznik praw obywatelskich, Trybunał Konstytucyjny i arbitraż europejski. Oczywiście różnie to wyglądało w poszczególnych okresach. Czasem przepisy dawały nadmierne przywileje bankom, czasem jednostkom kontrolnym, czy wręcz chroniły nieuczciwych przedsiębiorców. Różnie też było w poszczególnych sądach rejonowych. W wielu miejscach obowiązywało i obowiązuje nadal hasło "z państwem nie wygrasz".  Nawet teraz pojawiły się zarzuty do sędziów ,że nie dbają o interesy państwa. Tak jakby sędzia miał okradać ludzi i dbać o interesy urzędników. A przecież odpowiedzialność urzędników za złe decyzje, rujnujące dorobek życia uczciwych biznesmenów, najczęściej jest żadna. Politycy lokalni stali się przez to oligarchami na swoim terenie. To są koszty demokracji. Jednak prawo, które jest tworzone w Sejmie musi temu zapobiegać. Złe przepisy, luki w prawie są jednym ze źródeł patologii.



Obecny rząd szczyci się swoją walką z aferą VAT-ową. O nadużyciach w ściągalności VAT mówi się od dawna. Również od dawna każdy, kto prowadzi działalność gospodarczą wie, że przepisy podatkowe zależą od interpretacji  w danej gminie. Takie możliwości dają niejasne i obwarowane różnymi niuansami regulacje. Pisaliśmy już na blogu o samowolce jaka była w GUS . O tym że Urzędy Skarbowe przez lata unikały wydawania jasnych opinii dotyczących konkretnych spraw. Jak to jest, że ta sama działalność miała dwie różne stawki podatkowe w różnych gminach. Również uznaniowość i dowolność interpretacji kar nadawanych przez poszczególne urzędy skarbowe. Przecież to wszystko prowadzi do korupcji. Z pewnością wiele ciekawych rozwiązań jakie wprowadził poprzedni rząd służy rozwiązaniu niektórych problemów (JPK, Split Payment). Dobre są również niektóre założenia obecnie rządzącej ekipy. Jednak nie może być tak, że same interpretacje przepisów dotyczących VAT liczą 1,5 miliona stron. Przecież prawo im jest prostsze tym jest bardziej przestrzegane. Do tego przepisy te nie są stałe. Zmiany w interpretacji podatkowej jak wyliczyli statystycy są co dwa dni! Często wygląda to jak pojedynek na różne interpretacje między urzędnikami różnych ministerstw. (patrz interpretacje ZUS) . To praktycznie zamyka usta jakiemukolwiek urzędnikowi niższego szczebla w rozstrzygnięciu prawidłowości rozliczenia podatnika. Daje możliwość nadużyciom urzędnikom i aktywnego udziału polityków w nieuczciwym biznesie.

Komu służy taki system rozliczania podatku VAT?
Skoro deklaracja VAT w Polsce liczy 60 pozycji, a w Wielkie Brytanii 8 pozycji to komu to służy? Gubią się w tym urzędnicy, gubią się podatnicy, a korzystają ci pod których pisane są ustawy. Przynajmniej takie jest podejrzenie. Ekonomiści zastanawiają się czy w ogóle jest możliwe zapoznanie się z tak szeroką materią przepisów podatkowych, nawet wśród pracowników ministerstwa finansów. Czy w takim razie minister finansów jest ekspertem w zakresie podatków, czy jedynie politykiem działającym na rzecz konkretnych lobbystów?

Nic nie wskazuje na to by rok 2019 coś zmienił w tym zakresie. Najlepiej to widać jak "dobra zmiana" wzięła się za ZUS wprowadzając różne wysokości składki w zależności od wielkości przychodów. Teraz osoba prowadząca drobną działalność będzie musiała mieć doradcę do spraw płatności na ubezpieczenia społeczne, a nieuczciwi będą mogli skorzystać z kolejnych interpretacji indywidualnych. Do tego zachodzą kolejne zmiany w e-płatniku i ogólny bałagan. Intencje były dobre. Chciano by osoby prowadzące działalność nie uciekały za granicę. Tyle, że za granicą składki na ubezpieczenia społeczne są powiązane z dochodami. W Polsce z przychodami, co już dyskwalifikuje przepisy, a puszczane jest oko do nieuczciwych firm korzystających z interpretacji.


Kto wymusza zmiany polityczne w przepisach podatkowych?
W zależności kto sprawuje władzę tak reaguje na wpływy różnych lobbystów. Niedawno obserwowaliśmy jak obietnica opozycji w sprawie bonifikaty na wykup mieszkań w Warszawie została potraktowana jako obietnica kontrkandydata i w efekcie wymuszono przepisy, by w najbogatszym mieście w Polsce były najtańsze przekształcenia mieszkań z użytkowania wieczystego na własność. Dlaczego tak nie ma być w innych miastach w całej Polsce? A może oddać teraz pieniądze tym co przepłacili w latach ubiegłych? Teraz dowiadujemy się że cała awantura jest wymierzona personalnie w osobę która wygrała wybory w Warszawie, bo bonifikaty nie dotyczą już mieszkań, które są we władaniu skarbu państwa. Ci ludzie będą nadal płacić więcej za przekształcenie mieszkań. Do tego dochodzą tanie mieszkania które obiecano polakom trzy lata temu. Ich przekształcenia mają nie dotyczyć.
Niby proste sprawy, a można ją skomplikować? Można!

Najbardziej jaskrawy przykład ingerencji politycznej w biznes dotyczy handlu w niedzielę, a nawet w poniedziałek, gdy była potrzeba manifestacji z pochodniami. Na rzecz wolnych niedziel lobbowały głównie związki zawodowe, które już dawno nie mają nic wspólnego z pracownikami. Założeniem było to, żeby w niedziele pracownicy mogli iść do kościoła i mieli dzień wolny. I tu jest kłamstwo zasadnicze. Przecież dwa dni w tygodniu zawsze były wolne. Zazwyczaj była to niedziela i jakiś dodatkowo dzień. Typowy pracownik w markecie zazwyczaj pracował nie więcej niż jedną niedzielę w miesiącu. Ale chodziło o to by sklepy wielkopowierzchniowe były zamknięte. Potrzebą polityczną było ukaranie marketów za sprzeciw w sprawie podatku obrotowego.
Oczywiście zaraz pojawiły się odpowiednie wyjątki. Zwolniono z zakazu handlu stacje benzynowe, sklepy prowadzone przez właścicieli (w tym franczyza), punkty pocztowe itp. Dzięki temu na stacjach paliw pojawiły się pralki i meble, w poczekalniach dworcowych supermarkety całodobowe, a placówki pocztowe pojawiły się w sklepach spożywczych.
Takie puszczenie oka trwało jakiś czas puki w jednym ze sklepów Żabka  nie pojawili się kasjerzy w koszulkach z napisem "konstytucja" Konstytucja to słowo najbardziej znienawidzone przez obecną władzę. Jest niczym czerwona róża w 2016 roku, czy słowo Wałęsa w 2017. To po prostu obraza uczuć religijnych. Za taką koszulkę można wylecieć z pracy w szkole, w sądzie, w policji. Co ciekawe nie wyleci się za strajkowe siedzenie na zwolnieniu lekarskim. Nawet lekcje o konstytucji są źle widziane w polskich szkołach. Dlatego Żabka została wpisana na listę firm do wzmożonej kontroli, niczym najgorsi wyimaginowani aferzyści VAT.

Ustawodawca postanowił ukarać skalpy Żabki za pracę w niedzielę i prowadzenie przy okazji usług pocztowych świadczonych na ich terenie przez inne instytucje niż Poczta Polska. Nakazał zapłacenie kary w wysokości 65 tyś. zł. i wprowadzenia natychmiastowego zakazu handlu. W swoich działaniach politycznych zapomnieli jednak, że Żabka to franczyza, czyli sklepy w których wolno handlować w niedzielę ajentowi i jego rodzinie. Żabka Polska sprawę skierowała do sądu w Poznaniu jako typową dyskryminację polityczną w biznesie. W argumentacji podkreślają, że ich sklepy nie prowadzą pracownicy, ale ajenci na zasadach franczyzy, tak jak to jest w innych sieciach typu ABC, Nasz Sklep, Livo, Leviatan i innych. W sumie mamy w Polsce 365 sieci franczyzy, więc na wyrok czeka wielu ajentów. To już kolejny krok w walce z franczyzą. Pisaliśmy już o pomyśle wprowadzenia podatku od zaniechania pobierania opłaty franczyzowej. Zaniechanie to miałoby stanowić nieopodatkowany dochód dla ajenta. To ciekawe, że ten sam ustawodawca raz osoby prowadzące sklepy franczyzowe traktuje jako pracowników, a raz jako ajentów, którzy muszą płacić dodatkowy podatek.


Najsmutniejsze jest to, że wszystkie te sprawy znamy bo jest o nich głośno. Ile osób prowadzących działalność gospodarczą ma problemy z politykami w swoich gminach. Nie każdy włącza dyktafon idąc na spotkanie z lokalnym Markiem Ch.
 Poza tym nagłośnieniem korupcji w gminach mało interesują media o zasięgu krajowym.

#polityka #biznes #lobbyści #afery #KNF #SKOK #żabka #franczyza #konstytucja #podział władzy #wolne media


Polityka i biznes



Płacisz ZUS? Co przysługuje ci z tego tytułu?

Pisaliśmy już o tym, że składki które płacimy do ZUS nie mają nic wspólnego z finansowaniem naszych świadczeń zdrowotnych, czy emerytalnych. Najlepszym przykładem jest wyrok Sądu Najwyższego w sprawie Edwarda H., któremu po 16 latach okresu składkowego ZUS odmówił wypłaty emerytury. To co płacimy do ZUS jest podatkiem za który nic nam nie przysługuje. Państwo z tymi pieniędzmi robi co chce i musimy mieć tego świadomość wybierając polityków, którzy stanowią nam prawo.  


Składka na ZUS, a świadczenia zdrowotne

Jaskrawym przykładem bezprawia jakie serwuje nam państwo Polskie jest składka zdrowotna. Podatek ten nie jest naliczany od wielkości naszych dochodów. Jest liczony od tego, że nie siedzimy w domu i nie patrzymy w telewizor, tylko po pracy na etacie biegniemy wykonywać dodatkową pracę po godzinach. To cud, że nie płacimy kary za to, że pracujemy więcej niż 8 godzin dziennie. Oczywiście są zwolnienia z tego podatku "dla swoich". ZUS-u nie płaci policja, za dodatkową pracę nie byli obciążani podatkami leśnicy w czasach Szyszki, itp. Za dodatkową pracę płacą również rolnicy. Wyższy KRUS wynosi dodatkowo 273 zł na kwartał, jednak jak rolnik zachoruje dostanie jedynie 5,5 zł za dzień choroby. Bez względu na to czy płaci wyższy KRUS czy nie. Pamiętajmy, że choroba nie zwalnia ich z płacenia składki, a okres zwolnienia nie może być krótszy niż 30 dni.


Dodatkowo podatek nazywany składką zdrowotną nie podlega w całości odliczeniu w podatku dochodowym. Wysokość podatku zwanego składką zdrowotną wynosi 9 % podstawy wymiaru, jednak od podatku możemy odliczyć jedynie 7,75 % podstawy wymiaru o ile płacimy podatek dochodowy. Państwa Polskiego nie interesuje czy dorabiając sobie po godzinach masz z tego jakiekolwiek dochody. Jeżeli chcesz iść na fuchę płacisz 319,94 zł co miesiąc. I to zanim zarobisz jakąkolwiek złotówkę. Nawet jak nic nie zarobisz ZUS kładzie na tym swoją rękę i ewentualnie będziesz mógł odliczyć od rocznego dochodu 275,51 zł na miesiąc. 44,43 zł jest oficjalnym podatkiem na państwo Polskie, które tracisz bez żadnego podziękowania.


Ktoś powie, że teraz uruchomienie działalności, jej wznowienie, czy zawieszenie to sprawa kilku minut. Oczywiście. Pisaliśmy o tym w artykule Jak zawiesić działalność. Jednak wystarczy mieć firmę odwieszoną na kilka sekund by i tak mieć obowiązek zapłacenia podatku "składki zdrowotnej" i to w pełnym wymiarze miesięcznym.



Odprowadzanie składek na ZUS


Po co państwo ma ścigać aferzystów jak może opodatkować "składką zdrowotną" wszystkich Kowalskich, którzy chcą dorobić po pracy? Oczywiście w kampanii wyborczej populistyczny rząd obiecał suwerenowi zmniejszenie podatku zwanego "składki na ZUS". Nawet uzależnił je od obrotu. Dlaczego od obrotu, a nie od dochodu? Odpowiedź jest prosta. By ludzi na śmieciówkach nadal dało się zatrudniać bez odprowadzania od nich składek. Niestety nawet pracownicy zza wschodniej granicy nie dają się na to nabrać i żądają od pracodawców zatrudnienia z pełną składką ZUS by mieć dostęp do świadczeń lekarskich. Oni są zorganizowani i mają swoje związki zawodowe. Niestety nasze związki zawodowe zajmują się jedynie polityką. Nikogo z nich nie obchodzi Kowalski pracujący dodatkowo po nocach?


Jak odzyskać nadpłacone składki zdrowotne?

Odliczenie składki zdrowotnej od podatku dotyczy podatników rozliczających się na zasadach ogólnych, kartą podatkowej, podatkiem liniowym czy ryczałtem ewidencjonowanym. Prawem do odliczenia są dokumenty potwierdzające opłacenie składek zdrowotnych w danym roku rozliczeniowym.

Osoby rozliczające się na zasadach ogólnych składki zdrowotne odliczają w ciągu roku na bieżąco co miesiąc (kwartał) uwzględniając opłacone składki w deklaracjach PIT-5. W ten sposób mogą na bieżąco obniżyć wysokość zaliczki na podatek dochodowy wpłacanej do urzędu skarbowego. W przypadku, gdy podatek należny do zapłacenia jest niższy od skumulowanej od początku roku składki zdrowotnej, "strata" przechodzi na następny miesiąc(kwartał). Jeżeli na koniec roku wartość należnego podatku dochodowego z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej jest niższa niż wartość opłaconych składek zdrowotnych należy zsumować wszystkie źródła przychodu jakie podatnik uzyskał w danym roku rozliczeniowym. Dopiero od łącznie wyliczonego podatku dochodowego dokonać odliczenia opłaconej samodzielnie składki zdrowotnej.

W ten sposób najczęściej straty w powstałe w dodatkowo prowadzonej działalności gospodarczej wynikające z nadpłaconych do ZUS składek zdrowotnych  stanowią odliczenie od podatku dochodowego jaki zapłacił nasz pracodawca z tytułu wykonywanej przez nas pracy.   

Jeżeli wysokość rocznego należnego podatku ze wszystkich źródeł przychodu nie pokryje rocznych składek zdrowotnych na ZUS wynikających z dodatkowej pracy, strata nie przechodzi na kolejny okres rozliczeniowy.



Podatki vs. zarobki


Minimalne wynagrodzenie z tytułu pracy wynosiło w 2018 roku 2100 zł miesięcznie. Z uwagi na to, że rozliczamy się samodzielnie z urzędem skarbowym na zasadach ogólnych nasz pracodawca nie uwzględnia kwoty wolnej od podatku i powinien przekazać w naszym imieniu do urzędu skarbowego zaliczki na podatek dochodowy w wysokości około 2016 zł. Opłacana przez nas składka zdrowotna z tytułu zarejestrowanej dodatkowej działalności gospodarczej wyniesie rocznie do odliczenia  3306 zł.
Wynika z tego, żeby nie ponieść strat z tytułu dodatkowej działalności musimy mieć roczny dochód minimum 7167 zł + kwota wolna od podatku 3 089 zł, co daje razem 10 256 zł.


Czyli dodatkowa działalność gospodarcza, przy płacy minimalnej 2100 zł dająca nam dodatkowo dochód miesięczny w wysokości 855 zł nie opłaca się. Lepiej nadal oglądać telewizję. Dopiero powyżej tej kwoty zarabiamy jakiekolwiek pieniądze. Jeszcze do kwoty 855 zł trzeba jeszcze dodać 44,43 zł. Części składki zdrowotnej, której nie można odliczyć. Taki napiwek dla państwa za to że pozwala nam pracować więcej niż 8 godzin dziennie. Wynika z tego, że dopiero dorabianie powyżej 900 zł miesięcznie może nam przynieść jakikolwiek opłacalny dochód. Mówimy tu o wartości średnio miesięcznej. Wiadomo, że nie zawsze uda nam się cokolwiek dodatkowo zarobić.


Wnioski końcowe

Rejestrując dodatkową działalność pamiętajmy, że składkę zdrowotną zapłacimy niezależnie od tego czy cokolwiek zarobimy. ZUS nie odda nam pieniędzy z tytułu poniesionych strat. Jedynym rozwiązaniem może być ciągłe, okresowe zawieszanie działalności. Wznawianie jej dopiero gdy mamy jakąś dodatkową pracę na oku. Pamiętajmy też, że takie zawieszenie, aby było skuteczne,  nie może być krótsze niż miesiąc i być zgodne z miesiącem kalendarzowym. Jeżeli prowadzona jest działalność chociażby przez jeden dzień (nawet w niedzielę, czy święto) w danym miesiącu będziemy zobowiązani do uiszczenia składki za ten miesiąc.

Podstawą wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne jest 75 % przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających kilkuset pracowników. Jak to się ma do przeciętnego wynagrodzenia realnego, zwłaszcza firm jednoosobowych jakim są prywatne działalności wykonywanego po godzinach? 

Sposób w jaki państwo Polskie w osobach polityków sprawujących władzę traktuje te osoby urąga godności ich ciężkiej pracy.

#składka zdrowotna #zwrot składki z ZUS #działalność gospodarcza przy zatrudnieniu na pełen etat

Składka zdrowotna. Zwrot nadpłaty z ZUS


Trylogia "Matrix" braci Wachowskich nie jest dla wszystkich zrozumiała. Dwa równoległe, przemieszane ze sobą światy. Jeden rzeczywisty, drugi wirtualny. Oglądając ten film, a zwłaszcza jego kolejne części widzowie są już tak zakręceni, że tracą orientację co jest w wymiarze rzeczywistym, a co jest urojeniem. Niepokój pomieszania jaźni jest tak silny, że każdy nowy "Matrix" staje się wyzwaniem dla oglądających. Nic więc dziwnego, że określenie to przyjęło się jako nazwa określająca zmiany w ordynacji podatkowej dotyczących VAT. Jako "nowa matryca stawek VAT" (New MATRIX VAT).


Stawka podatku VAT


Wprowadzenie stawek VAT w wysokości 23 % było "zabiegiem chwilowym" do którego posunęła się poprzednia władza, jako antidotum na chwilowy kryzys ekonomiczny. Krytyka tego posunięcia była jednym z głównych nośników zmiany jakie trzy lata temu zaproponowała ówczesna opozycja. Między innymi, to dzięki obietnicy przywrócenia 22 % stawki VAT dostali się do władzy. Teraz mijają trzy lata ich rządów, a temat stawek VAT jest jak Matrix w filmach braci Wachowskich. Tym bardziej, że premier, którego specjalizacją jest gospodarka był twarzą wyborów samorządowych i wszystko wskazuje na to, że nią pozostanie w kolejnych wyborach.


Podatek VAT od lat był daniną na temat, której uczciwi ludzie nie dyskutują tylko płacą. Narzucam marżę i od niej, wartości dodanej, płacę podatek. Zastąpił on dawny podatek obrotowy i był uważany jako właściwe opodatkowanie przychodu. Jego powszechność i świadomość, że płacą go wszyscy ma   znaczenie edukacyjne. Danina sprawiedliwa i powszechna.


Podatek VAT - obietnice vs. rzeczywistość


Startując do wyborów obecna władza obiecała obniżenie podatków, w tym składek VAT. Zmiana punktu widzenia z opozycyjnej partii populistycznej, na partię rządzącą skorygowała ich dawne hasła przedwyborcze. Trudno jest hojnie rozdawać prezenty elektoratowi, a jednocześnie korygować nadmierny fiskalizm. Trzy lata trwało, jak rząd pochylił się nad zmianami w wysokości obowiązujących stawek VAT.

W sierpniu bieżącego roku rozpoczęły się prace nad nowelizacją ustawy o VAT. Od początku prowadzonych prac legislacyjnych rząd podkreślał, że nie chodzi jedynie o mechaniczną zamianę wysokości stawek VAT z 23 na 22 % i z 8 na 7%. Rząd poczuł misję stworzenia "nowej matrycy" stawek VAT (new Matrix). Takie podejście możemy prosto przetłumaczyć na zrozumiały język. Po prostu rząd nie przywróci dawnych stawek VAT które obiecywał w kampanii wyborczej. Tak jak w większości spraw spornych i strajków, wprowadzenie zmian obiecuje dopiero po skończeniu ich kadencji. Gdy już być może nie będzie rządził. Czyli przygotowuje zmiany na przyszłość, dla tych co wygrają następne wybory, by mogli dalej lekceważąc elektorat obiecywać kolejne gruszki na wierzbie.  A przynajmniej powrócić do populistycznych haseł.


Kto dziś pamięta o obiecanych w 2005 roku 3 mln mieszkań?


Niestety my podatnicy musimy do tych wszystkich projektów podchodzić poważnie, bo od większości z nich zależy przyszły byt naszych firm i pracujących w nich ludzi. O tym oczywiście obecna władza w ogóle nie myśli.

Listopadowy projekt zmian w stawkach podatku VAT jest jak scenariusz z filmów braci Wachowskich. Jak inaczej nazwać wyznacznik stawki VAT od pieczywa. Obecnie stawka VAT tego produktu jest ściśle uzależniona od ilości dni ile ma pieczywo od upieczenia. 5, 8 czy 23 % jest stawką do interpretacji w zależności od daty ważności do spożycia. No chyba, że zostanie podarowane bezdomnym to fiskus zażąda nawet 23 %.


Podstawa naliczania stawek VAT 

Do tej pory podstawą naliczania stawek VAT była klasyfikacja PKWiU której gospodarzem był GUS. O nieporozumieniach i słabej jakości pracy urzędników GUS pisaliśmy już na tym blogu. Byli jak państwo w państwie, które dbało o swoją interpretację jak o dojną krowę, która daje im pokaźne źródło dochodów. Teraz ma powstać nowa klasyfikacja towarów do stawek VAT. Klasyfikacja CN ( Combined Nomenclature) nowa wersja Nomenklatury scalonej. Tą klasyfikacją od lat posługujemy się w obrocie towarów na rynku europejskim. Od 2005 roku stanowi wykładnię w klasyfikacji stawek VAT w obrocie międzynarodowym. Klasyfikacja scalona była powiązana z klasyfikacją PKWiU, ale teraz ma ją zastąpić.

Ministerstwo Finansów z niepokojem zauważyło, że dowolna interpretacja klasyfikacji PKWiU przez GUS wprowadza jedynie chaos i postanowił z tym skończyć. Pisaliśmy o tym w artykule Jak prawidłowo ustalić PKD, oficjalne zapytanie do GUS . Teraz po zmianach PKWiU ma ograniczać się jedynie do usług. Ustalanie stawki VAT ma być po zmianach uproszczone. Przywołany przykład stawki VAT na pieczywo ma skończyć z uzależnieniem jej od terminu przydatności do spożycia. VAT na pieczywo ma zawsze wynosić 5 % niezależnie od terminu wypieku, czy przydatności do spożycia. Podobnie ma być z owocami.

   

Dla kogo niższy VAT?

Ministerstwo Finansów chce wszystkie kontrowersyjne stawki VAT obniżyć w dół. Dotyczy to większości produktów dla niemowląt dla których proponuje 5 % stawkę VAT. Podobnie jest ze środkami higienicznymi dla kobiet. Na niski VAT nie mogą zaś liczyć amatorzy przegrzebek. Kawior i ośmiorniczki mają mieć 23 % VAT. Cóż ich sława z taśm w studium nagraniowym "Sowa i przyjaciele" musi mieć swój wyraz w populistycznej relacji. Co temu są winne przegrzebki - nie wiadomo. Elektorat nie je ośmiornic więc to wystarczy by karać amatorów zdrowej żywności 23 % stawką VAT, klasyfikując je do kategorii premium.

Z projektu ustawy jasno wynika, że rządu nie stać na przywrócenie oprocentowania VAT z 23 na 22 %. Tak miało się stać z końcem 2018 roku z mocy tymczasowej nowelizacji ustawy o VAT z 2011 roku. Z projektu ustawy wynika, że w 2019 roku nie będą przywrócone poprzednie stawki VAT.


Rezygnacji z PKWiU jako podstawy określania wysokości stawki VAT

Z pewnością krokiem w dobrym kierunku jest projekt rezygnacji z PKWiU jako podstawy określania wysokości stawki VAT. Klasyfikacja ta była tworzona dla potrzeb zbierania krajowych danych statystycznych. Odbiegała od realiów rzeczywistych rodzajów działalności gospodarczych. Zakwalifikowanie faktycznie prowadzonej działalności w PKWiU tworzyło nieporozumienia i konflikty. Często sądowe. GUS z interpretacji klasyfikacji PKWiU względem konkretnych przypadków działalności zrobił sobie źródło dochodów. Do tego ich interpretacje niczego nie wnosiły. Dzięki temu możliwe były nadużycia i nierówne traktowanie podmiotów gospodarczych.

Osobiście kiedyś zadałem pytanie do GUS odnośnie jednej czynności usługowej. Dostałem interpretację o zakwalifikowaniu tej usługi do 7 różnych działów w PKWiU. Oczywiście z różnymi stawkami VAT. 
Dlaczego? 
Bo GUS kasuje za odpowiedź od każdego wskazanego numeru PKWiU. Im więcej nawet sprzecznych odpowiedzi tym więcej kasy płacimy za bezwartościową odpowiedź. 
 
Zgodnie w propozycją rządu ujednoliconą 5% stawką VAT będzie objęte pieczywo w tym wyroby cukiernicze, zupy, buliony, żywność homogenizowana i dietetyczna, a także owoce tropikalne, cytrusowe i niektóre orzechy. Z artykułów spożywczych 5 % stawką VAT będą objęte przyprawy,  musztarda, papryka. Poza tym książki, gazety, czasopisma.

Wyższe 23 % stawki VAT będą dotyczyć soków owocowych i warzywnych innych niż 100 %, lodów, owoców morza.

 

Czym ma być WIS?

Od 1 kwietnia 2019 roku każda osoba prowadząca działalność gospodarczą będzie mogła wystąpić o wydanie wiążącej informacji stawkowej (WIS). Informacja będzie obejmować wysokości stawki VAT, akcyzy i taryfy przy imporcie i eksporcie towaru. Informacja WIS będzie charakteryzowała się walorem ochronnym względem podatnika jak również innych podatników, jeżeli sprzedawany towar będzie odpowiadał opisowi zawartemu w WIS. Dzięki temu osoby prowadzące działalność będą mieć pewność i potwierdzenie prawidłowości ustalonej stawki VAT. Organem odwoławczym do instytucji WSI ma być Szef Krajowej Administracji Skarbowej.


Projekt ustawy nadal nie wyprowadza nas z VAT-owskiego Matrixu. Dlaczego woda z herbatą jest objęta 5 % stawką VAT, a woda z kranu 8 %.  Tym bardziej, że w Europie nawet woda w butelkach jest opodatkowana najniższą stawką VAT. Dlaczego musi zawierać cukier by była tańsza?


Zmiany mają wejść z życie od 1 stycznia 2020 roku. Część od 1 kwietnia 2019 roku.
Ministerstwo nie planuje w tej chwili obniżyć stawki VAT 23% i 8%.



#nowa matryca #VAT #ordynacja podatkowa #istotne zmiany #WIS #wiążąca informacja stawkowa #klasyfikacja CH #nomenklatura scalona

Podatek VAT. Istotne zmiany w ordynacji podatkowej



Własna firma - wyzwania i zagrożenia


Prowadzenie jednoosobowej działalności gospodarczej jest często dziełem całej rodziny. Jej inwestycją w przyszłość. To przede wszystkim wyrzeczenia, wielogodzinny dzień pracy wszystkich członków rodziny, bez sobót i niedziel. Gdy firma się rozwija staje się źródłem utrzymania pracowników i ich rodzin. Firma (zarządzający) prowadzi inwestycje, korzysta z ulg podatkowych, spłaca kredyty, podpisuje długookresowe umowy handlowe. Od strony formalno-prawnej nadal jest to jednoosobowa działalność gospodarcza prowadzona przez jedną osobę fizyczną. Odpowiada ona całym swoim majątkiem, za wszelkie roszczenia związane z działalnością. Również małżonek ponosi odpowiedzialność materialną, o ile nie ma rozdzielności majątkowej, a w przypadku jego śmierci spadkobiercy. To rodzi pytania.


Co dzieję się z firmą w przypadku śmierci właściciela?


Co stanie się z firmą w przypadku śmierci właściciela? Skoro cała rodzina pracowała na sukces rodzinnej firmy to dlaczego nie mają jej po prostu przejąć po śmierci właściciela, który ją założył? Dlaczego mają płacić podatek od spadku? Poza tym jak pogrążona w żałobie rodzina ma bez zakłóceń kontynuować działalność firmy? Utrzymać zatrudnienie, realizować zamówienia, spłacać zobowiązania?

Gdy właściciel firmy przez dłuższy czas choruje to jest możliwość by zastanowić się nad działaniami, które umożliwią kontynuację działalności. Można pomyśleć o przekazaniu majątku w formie darowizny, czy przygotowaniu testamentu, bądź też zastanowić się nad jej sprzedażą czy wykupem menadżerskim.


Dlaczego darowizna firmy jest korzystna ?

Przede wszystkim dlatego, że nie jest objęta podatkiem dochodowym, a jedynie podatkiem od darowizny. Jeżeli darowizna jest na rzecz osób z pierwszej grupy podatkowej (małżonek, dzieci) to podlega ona wyłączeniu z opodatkowania, o ile zostanie zgłoszona do właściwego Urzędu Skarbowego w ciągu 6 miesięcy. 

 

Umowa darowizny

Umowę darowizny firmy sporządzamy u notariusza. Dodatkowo musimy sporządzić protokół przekazania firmy. W protokóle należy wyszczególnić, jakie składniki majątkowe są przekazywane z podziałem na:

- środki trwałe wraz z wartością początkową i odpisami amortyzacyjnymi,
- wyposażenie i jego wartość początkowa,
- towary handlowe i materiały z dokładnym wyszczególnieniem ilości i wartości.  


Darowizna firmy

Darowizna firmy jest czynnością jednorazową i nie podlega podatkowi dochodowemu zarówno u darczyńcy jak i osoby obdarowanej (art. 2 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT). Również towary handlowe, surowiec, czy inne materiały i półprodukty nie stanowią kosztu uzyskania przychodu dla osoby obdarowanej. Darczyńca wyksięgowuje przekazywane towary i materiały z kolumny 10 księgi przychodów i rozchodów. Wartość jest ustalana według ceny zakupu.

 
Wyksięgowanie środków trwałych nie powoduje konieczności korygowania odpisów amortyzacyjnych o ile były one wykorzystywane przez darczyńcę do uzyskania przychodów. Nie może jednak zaliczyć w kosztach niezamortyzowanej części odpisów. Zakończenie amortyzacji następuje w momencie dokonania darowizny i nie jest dalej kontynuowane przez osobę obdarowaną.


Darowizna przedsiębiorstwa nie jest jednoznaczna z tym, że osoba otrzymująca firmę staje się jej właścicielem. Działalność gospodarcza przekazana w formie darowizny nie zmienia właściciela. Osoba obdarowana by kontynuować działalność przedsiębiorstwa musi otworzyć na swój rachunek własną działalność gospodarczą. Zarejestrować się, mieć własny NIP firmy itd. To wiąże się również z koniecznością dokonania zmian w umowach handlowych, zmianę nr kont bankowych, pieczątek itp.


Darowizna nie podlega podatkowi VAT. Mówi o tym art.6 ust.1 ustawy o podatku od towarów i usług.


Oprócz darowizny na rzecz osób, które będą kontynuować działalność przedsiębiorstwa możliwa jest również jego sprzedaż, lub wykup przez pracowników, czy wykup menadżerski. Wymaga to jednak przekształcenia formy prawnej przedsiębiorstwa. Takie działanie trzeba zaplanować dużo wcześniej, a powodzenie operacji finansowej zależy w znacznym stopniu od kondycji firmy.

 

Darowizna firmy - dla kogo?

Forma przekazania firmy następcom przy pomocy darowizny była do tej pory jedyną drogą zachowania jej w niemal nie zmienionej formie. Wymagała jednak dojrzałości podjęcia decyzji przez darczyńcę. Nie zawsze jest to możliwe, zwłaszcza, gdy życie właściciela firmy przerwie nagła choroba, tragiczny wypadek, czy zdarzenie losowe. Do tej pory tragiczna śmierć właściciela działalności gospodarczej była jednoznaczna z likwidacją firmy. Z dnia na dzień pracownicy tracili pracę, kontrahenci partnera biznesowego, a banki płatnika kredytów. Spadkobierców czekało postępowanie spadkowe i ewentualne odtworzenie firmy na nowo, pod nową działalnością gospodarczą. Podział masy spadkowej firmy nie zawsze umożliwiał prowadzenie spójnej działalności przez spadkobierców. To trwało miesiącami, a nawet latami i często takich firm nie udawało się już uratować. Nic dziwnego. Obowiązujące do tej pory prawo spadkowe było uchwalone w 1960 roku, kiedy to firm prywatnych było bardzo mało i nie zatrudniały tak dużej ilości pracowników.


W lipcu 2018 roku Sejm zajął się tym problemem. Uchwalono ustawę o zarządzie sukcesyjnym nad firmą. której właścicielem była osoba fizyczna, która zmarła. Ustawa ta weszła w życie 25 listopada 2018 roku. Tekst ustawy.


Co reguluje ustawa?


Ustawa ta reguluje bardzo trudną materię jaką jest przejęcie w spadku funkcjonujące przedsiębiorstwo przez pogrążoną w żałobie najbliższą rodzinę. Interesy spadkobierców, najczęściej bliskiej sobie rodziny nie zawsze są zbieżne. Spadkobiercom nie zawsze zależy na dalszym funkcjonowaniu przedsiębiorstwa, utrzymywaniu pracowników, realizacji umów, spłacie zobowiązań. Zarząd sukcesyjny ma podtrzymać funkcjonowanie przedsiębiorstwa do czasu wyjaśnienia spraw spadkowych i rozstrzygnięcia co do dalszego losu firmy. Dbać o interesy spadkobierców.

Takie podejście ustawodawcy zabezpiecza przede wszystkim interes społeczny związany z utrzymaniem zatrudnienia i zobowiązaniami firmy względem kontrahentów, która zgodnie z poprzednimi przepisami uległaby likwidacji. Wypadnięcie z siatki powiązań handlowych z kontrahentami również wywołuje u nich zakłócenia w ich działalności. To też może powodować zwolnienia pracowników w firmach kooperujących z likwidowaną firmą.

Nie bez znaczenia jest też interes skarbu państwa. Przecież ta zagrożona likwidacją firma jak i jej kontrahenci płacili podatki. Praktycznie likwidacja przedsiębiorstwa po śmierci właściciela dla nikogo nie jest korzystna.



Badania statyczne


Alarmujące są również dane statystyczne dotyczące firm prowadzonych przez osoby prywatne. Według badań przeprowadzonych w 2016 roku, aż 70 % właścicieli firm nie może liczyć na kontynuacje działalności przez ustawowych spadkobierców. Jednocześnie "działania zapobiegające likwidacji firmy na wypadek śmierci" przeprowadza jedynie 10 % prywatnych przedsiębiorców. Liczba osób, które ukończyły 65 lat i nadal samodzielnie prowadzą własne przedsiębiorstwa wynosi 200 tyś. Kolejne 100 tyś jest w spółkach cywilnych.


Powszechny brak chętnych do kontynuacji prowadzenia przedsiębiorstw prywatnych wymusił działania ustawodawcy do wprowadzenia działań regulujących. 


Zarząd sukcesyjny


Zgodnie z ustawą (ustawa z dnia 5 lipca 2018 r. o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizyczne) zarządca sukcesyjny ma zapewnić ciągłość w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa po śmierci właściciela. Może on być powołany jeszcze za życia właściciela firmy, lub współwłaściciela w przypadku spółek cywilnych.


Zarządca będzie kontynuował działalność firmy z jej dotychczasowym numerem NIP i nazwą, z oznaczeniem "w spadku". Na cały okres prowadzenia przedsiębiorstwa przez zarząd sukcesyjny NIP osoby zmarłej będzie dalej aktywny. Chyba, że skład zarządu nie zostanie ustalony przed ustawowym terminem.


Podstawową formą powołania zarządcy sukcesyjnego jest jego ustanowienie przez właściciela firmy za jego życia. Jeżeli zarządca sukcesyjny nie będzie powołany przez samego właściciela firmy, musi zostać ustanowiony w ciągu dwu miesięcy od jego śmierci. W przeciwnym razie będą prowadzone jedynie działania zachowawcze konieczne do zabezpieczenia majątku, do zakończenia postępowania spadkowego.  


W przypadku braku dyspozycji osoby zmarłej zarządcę sukcesyjnego powołują osoby uprawnione do tego w rozumieniu ustawy. Są nimi: małżonek przedsiębiorcy, któremu przysługuje udział w przedsiębiorstwie (o ile nie ma rozdzielności małżeńskiej lub nie jest osobą wyłączoną w testamencie), spadkobierca ustawowy przedsiębiorcy (np.dzieci) oraz spadkobierca testamentowy albo zapisobierca windykacyjny (komornik). Spadkobiercy muszą oczywiście wyrazić zgodę na przyjęcie spadku. Zgodnie z ustawą zarząd sukcesyjny wygasa automatycznie z upływem dwóch lat od dnia śmierci przedsiębiorcy.

Do obowiązków zarządcy sukcesyjnego należeć będzie prowadzenie zarządu zwykłego związanego ze statusową działalnością przedsiębiorstwa, a zwłaszcza regulowanie wszelkich zobowiązań firmy, w tym zobowiązań względem pracowników. Czynności przekraczające zakres zwykłego zarządu powinny być wykonywane za zgodą wszystkich właścicieli "przedsiębiorstwa w spadku", a w przypadku rozbieżności zgodę musi wyrazić sąd.



Zarządca sukcesyjny


W uchwalonej ustawie określono także zasady dysponowania przez zarządcę sukcesyjnego środkami pieniężnymi, obowiązki i zakres odpowiedzialności zarządcy sukcesyjnego, problematykę odpowiedzialności za zobowiązania związane z prowadzeniem przedsiębiorstwa w spadku oraz  uregulowano zasady wykonywania umów cywilnych, które nie wygasają z chwilą śmierci przedsiębiorcy.

Wynagrodzenie zarządcy sukcesyjnego jest regulowane przez przepisy Kodeksu cywilnego. Jego wysokość jest ustalana z osobami na rzecz których działa, czyli osób, które są spadkobiercami przedsiębiorstwa.
Jeżeli brak jest takiej umowy, a zarządca nie zgodził się na wykonywanie pracy bez wynagrodzenia powinno ono być adekwatne do wykonywanej pracy.

Zarządca sukcesyjny może wykonywać swoje zadania poprzez wyznaczenie do tego pełnomocnika.

Prawa pracowników "przedsiębiorstwa w spadku" są uzależnione od momentu kiedy powołano zarządcę sukcesyjnego. Jeżeli został on ustanowiony jeszcze przed śmiercią właściciela i podjął on swoje czynności z dniem jego śmierci pracownikom służy ciągłość świadczeń pracowniczych. Jeżeli nie zostanie on w tym terminie powołany jego umowa o pracę wygasa 30 dni po śmierci właściciela firmy, chyba, że w tym okresie zostanie powołany zarządca sukcesyjny, który zawrze z nim nową umowę o pracę.  

#zarząd sukcesyjny #darowizna przedsiębiorstwa #darowizna firmy #spadkobiercy ustawowi #przedsiębiorstwa w spadku #ustawa o zarządzie sukcesyjnym tekst #śmierć właściciela firmy

Jak zabezpieczyć firmę osoby zmarłej przed likwidacją? Darowizna, dziedziczenie ustawowe, spadek, zarząd sukcesyjny